Iverno był
coraz bardziej zaniepokojony.
- Erna! Erna! - wiedział, że coś jest nie tak.
Sam widok dziwnej istoty ze skrzydłami wzbudzał w nim mieszane uczucia. Tym bardziej gdy zobaczył nieobecny wyraz wilczycy. Wydawała się być w jakimś transie. Skrzydlata istota zaczęła nucić dziwną melodię, która działała na niego odpychająco. Gdy tylko pomyślał, że TO COŚ dotyka Erny, opanowała go dziwna wściekłość.
- Puść ją! - wrzasnął w końcu i cisnął instynktownie niewielką ognistą kulą.
Trafiła w bok anioła który wydał z siebie zupełnie do niego nie pasujący skowyt. Najważniejsze jednak było to, że przestał śpiewać.
- Nie atakuj lepszych od siebie. - wymruczał dziwnym głosem. - Ale nie martw się biedna duszo. Wybaczam ci... ty również masz jakąś wielką rolę do odegrania w planie naszego wspaniałego Boga. Tylko... nie tutaj i nie teraz. - wyciągnął zgrabną dłoń w stronę wilka.
Iverno natychmiast został odrzucony w tył. Impet niewidzialnego uderzenia cisnął go na pobliskie drzewa. Mordimer krzyknął przerażony i schował się za najbliższym nagrobkiem. Natychmiast wokół niego zgromadziły się dusze które jeszcze nie odeszły z tego świata. Miał niezwykłą zdolność rozmowy z nimi, a niekiedy nawet poproszone o pomoc, udzielały jej. Anioł zawahał się na moment. Na piękną twarz wyszedł mu grymas zdenerwowania.
- Dość tej zabawy! Ona idzie ze mną. - powiedział, ale nieco łagodniejszym głosem.
Ponownie wyciągnął rękę w kierunku Erny, która chyba nadal była pod wpływem pieśni.
- Chodź ze mną. Już czas. Poznaj swoje przeznaczenie.
Iverno wstał, coraz bardziej wściekły. Miał kilka niegroźnych ran na które nie zwracał teraz uwagi. Skupił się i rzucił dość proste zaklęcie ujawnienia prawdziwej natury. Miał nadzieję, że może to poskutkuje i przełamie czar. Niewielka fioletowa kulka uderzyła Upadłego w plecy. Otoczyła go nagle czerwona chmura podobna do mgły. Gdy zaś opadła, spoglądał na nich nie Upadły anioł, ale prawdziwy demon otoczony aurą płomieni.
- Erna! Erna! - wiedział, że coś jest nie tak.
Sam widok dziwnej istoty ze skrzydłami wzbudzał w nim mieszane uczucia. Tym bardziej gdy zobaczył nieobecny wyraz wilczycy. Wydawała się być w jakimś transie. Skrzydlata istota zaczęła nucić dziwną melodię, która działała na niego odpychająco. Gdy tylko pomyślał, że TO COŚ dotyka Erny, opanowała go dziwna wściekłość.
- Puść ją! - wrzasnął w końcu i cisnął instynktownie niewielką ognistą kulą.
Trafiła w bok anioła który wydał z siebie zupełnie do niego nie pasujący skowyt. Najważniejsze jednak było to, że przestał śpiewać.
- Nie atakuj lepszych od siebie. - wymruczał dziwnym głosem. - Ale nie martw się biedna duszo. Wybaczam ci... ty również masz jakąś wielką rolę do odegrania w planie naszego wspaniałego Boga. Tylko... nie tutaj i nie teraz. - wyciągnął zgrabną dłoń w stronę wilka.
Iverno natychmiast został odrzucony w tył. Impet niewidzialnego uderzenia cisnął go na pobliskie drzewa. Mordimer krzyknął przerażony i schował się za najbliższym nagrobkiem. Natychmiast wokół niego zgromadziły się dusze które jeszcze nie odeszły z tego świata. Miał niezwykłą zdolność rozmowy z nimi, a niekiedy nawet poproszone o pomoc, udzielały jej. Anioł zawahał się na moment. Na piękną twarz wyszedł mu grymas zdenerwowania.
- Dość tej zabawy! Ona idzie ze mną. - powiedział, ale nieco łagodniejszym głosem.
Ponownie wyciągnął rękę w kierunku Erny, która chyba nadal była pod wpływem pieśni.
- Chodź ze mną. Już czas. Poznaj swoje przeznaczenie.
Iverno wstał, coraz bardziej wściekły. Miał kilka niegroźnych ran na które nie zwracał teraz uwagi. Skupił się i rzucił dość proste zaklęcie ujawnienia prawdziwej natury. Miał nadzieję, że może to poskutkuje i przełamie czar. Niewielka fioletowa kulka uderzyła Upadłego w plecy. Otoczyła go nagle czerwona chmura podobna do mgły. Gdy zaś opadła, spoglądał na nich nie Upadły anioł, ale prawdziwy demon otoczony aurą płomieni.
(Erna? ^^ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz