"Wreszcie chwila ciszy" pomyślałem idąc powoli przez Las Eteru "Pozbyłem się Shailene, Narcyza załatwia swoje sprawy, a Mixi na razie mnie nie potrzebuje... co za ulga..." Ale ulga nie trwała długo. Niespodziewanie ujrzałem jakiś kształt...
Idzie powoli przed siebie. Oglądając ptaki latające w powietrzu
Nieznajoma wadera o czarnym futrze przyozdobionym błyszczącym na niebiesko wzorem. Obca. Podbiegam do niej i staję przednią warcząc - Co robisz na terenie watahy?
- To tu jest jakaś wataha? Nie wiedziałam - udaje greka
- Owszem -warknąłem ponownie - Więc wynoś się stąd, albo pożegnasz się z życiem. To ja odpowiadam tu za bezpieczeństwo mieszkańców!
- Hmmmm.... nie skorzystam z propozycji
- Nie pytam się ciebie o zdanie - zmierzyłem ją gniewnym wzrokiem - Po prostu się wynoś!
- Nie - Siada i pokazuje basiorowi język
To była już obelga, której nie był w stanie znieść mój Święty Kodeks Mordercy Bez Zasad. Wokół mnie z ziemi wyrosły cienie i mocno oplotły waderę przygważdżając ją do ziemi. Przemieniłem się w człowieka i podszedłem do niej z nożem w ręce. Przykładam nóż do pyska wadery
- To było ostatnie ostrzeżenie
Ona jak to ona nie okazuje uczyć i z kamiennym pyskiem koncentruje się na zmianie w ducha. Po chwili jej ciało staje się przezroczyste, a ona sama wyślizguje się z cieni
- I co na to powiesz?
Uśmiechnąłem się kpiąco
- Dematerializacja? Słabizna. Zabijałem potężniejszych od ciebie.
-Ględzisz, ględzisz i w ogóle nie działasz. Pokaż na co cię stać - Pokazuje mu po raz kolejny język
W moich oczach błysną stalowy cień. W powietrzu błysnął nóż i przeleciał przez niematerialną waderę. Wiedziałem, że tak się stanie, była na to gotowa. Ale nie była gotowa na spotkanie z drugim niematerialnym ciałem. Skoczyłem w jej kierunku, stając się cieniem i powaliłem ją na ziemię. Błysnął nóż i zatopił się w żywe ciało
Wzdrygnęła się, spróbowała wstać.
Podniosłem się z wadery, jednocześnie wyjmując nóż. Stanąłem wyprostowany, z beznamiętną miną. Podniosłem nóż na wysokość ust i wysunąłem język, który delikatnie dotknął zakrwawionej klingi
- Słodka - stwierdziłem z lubością
W końcu udało jej się wstać. Warknęła.
Ponownie stałem się wilkiem i spojrzałem na waderę pustym wzrokiem
- Chcesz dołączyć do watahy czy wolisz zginąć?
Wzruszyła ramionami. Jej pysk wykazywał obojętność
- Nie robisz mi łaski, moje cienie chętnie się nasycą twoją krwią.
Jej duma nie pozwalała jej okazać słabości, więc pokręciła głową
Już chciałem ponownie zaatakować, ale pomiędzy nami stanęła jakaś biała wadera
- Co wy robicie? - zapytałam patrząc na basiora, na waderę, na kałużę krwi, na waderę...
zjeżyła sierść
Spojrzałam ze zdziwieniem na nieznajomą i podeszła do Akumy
- Onii-sama, kto to?
- To nie twoja sprawa - odpowiedziałem ostro - Zajmij się sobą
warczy
- Ale Onii-sama, ona wygląda na złą - patrzę ze dziwieniem na Akumę - Może z nią porozmawiam i ją uspokoję, i wszyscy będą szczęśliwi! Co o tym sądzisz, nieznajoma? - spojrzałam na warczącą waderę z uśmiechem
Przekrzywiła głowę
- Mi tam wszystko jedno
- Jak masz na imię? - zapytałam radośnie - Ja jestem Aria. A ten ponury basior to Akuma
- Jasper - mruknęła
Pokręciłem z rezygnacją głową. Jak Aria coś postanowi to to zrobi
- Miło mi cię poznać - roześmiałam się podbiegając do wadery i niespodziewanie chwytając ją za łapę - Zamierzasz zostać tu na chwilę, czy na stałe?
- Na razie nie wiem. Jestem typem podróżnika
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz