- Możemy poszukać tego kto do ciebie strzelał - po słowach wadery nie wiedziałem co powiedzieć, jedyne co mi przyszło na myśl to zająć się tym, z czym mam pewne doświadczenie - Wytropimy go, przepytamy i zabijemy. Chyba, że zadecydujesz inaczej. Wtedy pozwolimy my odejść za granice watahy.
Przez chwilę nie byłem pewny czy mnie uderzy w twarz, rozpłacze się, podziękuje, czy... no nie wiem, wybuchnie śmiechem! Ona jest nieprzewidywalna...
- Może... to dobry pomysł? - wadera dalej nie patrzyła mi w oczy - Ale czy myślisz, że damy radę?
- Wspólnie? Oczywiście - uśmiechnąłem się lekko - Nic nie powstrzyma dwóch potworów!
- A ty znowu o tym! - krzyknęła niespodziewanie - Czemu ciągle nazywasz nas potworami!! Czemu nazywasz mnie potworem, czemu siebie!!
- Bo tak jest - odparłem beznamiętnie
Wadera zamilkła. Wiedziała chyba, że sprzeczkami niczego nie zmieni. Wstałem i spojrzałem na dość żałośnie wyglądającą waderę.
- Gdzie ostatnio widziałaś tego strzelca? - zapytałem zimno - Zaprowadź mnie tam
(Shailene?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz