5 maja 2014

Od Shailene do Anivi

 [c.d. tego ]

Wychodząc na plażę gwiazd zaczęłam zmierzać w stronę wodospadu łez, chciałam być sama.
Patrzyłam w dół na swoje łapy, na piasek który utrudniał mi bieg osuwając się pod moimi łapami. Nie zauważyłam więc białej wadery która wpadła na mnie z impetem.
- Uważaj jak chodzisz, co? -prychnęłam do niej ze złością.
- Bardzo przepraszam, że do ciebie dobiłam. Byłam tak zapatrzona że nie zwróciłam na ciebie uwagi. - powiedziała lekko zakłopotana a zarazem przestraszona wadera, chyba była nowa w watasze, bo pierwszy raz ją zobaczyłam. Postanowiłam zacząć z nią rozmawiać bardziej przyjaźnie, żeby od razu nie uciekła. Uśmiechnęłam się, nie wiem czy mi wyszło autentycznie, ale spróbowałam. 
- Dobrze, każdemu może się zdarzyć ale następnym razem uważaj. - powiedziałam najbardziej przyjaznym głosem na jaki było mnie stać, wadera również się uśmiechnęła - pierwszy raz cię widzę, jesteś nowa w watasze? -zapytałam spokojnie, ale czułam, że wokół nas wcale nie jest spokojnie, coś się święciło, być może w tym momencie działo się coś strasznego, a ja rozmawiałam sobie z niczego nieświadomą waderą.
- Tak, jestem w watasze od kilku dni, ale nie znam nikogo, nazywam się Anivia - odpowiedziała biała wilczyca uśmiechając się szerzej.
- Ja jestem Shailene. - powiedziałam. Po chwili ciszy usłyszałam za sobą szmer, dodałam więc - chodź, odprowadzę cię do nory, nie powinnaś tutaj chodzić sama w środku nocy, nie jest tutaj teraz bezpiecznie. - pociągnęłam  waderę za łapę. Ona stanęła przede mną oburzona 
- Więc dlaczego ty tutaj chodzisz? - zapytała, a za nami wyskoczył jeden demorus. Jednym ruchem go zamroziłam a drugim strzeliłam z Patronusa w jego obleśną głowę, roztrzaskał się na kawałeczki. 
- Wydaje mi się, że mogę chodzić tutaj sama, bo wiem co może na mnie wyskoczyć i wiele razy walczyłam z tutejszymi potworami, ale rób co chcesz. - uśmiechnęłam się złośliwie i zamieniłam się w mgłę zostawiając waderę samą, nie cierpiłam takich wilków: najpierw wpadają na ciebie w środku nocy, potem gdy odsyłasz je do nory, bo nie jest w danym miejscu bezpiecznie są wielce oburzone, a potem musisz ratować im dupę przed demorusami. Super. 
Po chwili dotarłam do mojego ulubionego miejsca-jeziorka Narcyza, przysiadłam na kamieniu, a po chwili zasnęłam. 

***


Rano obudził mnie szmer, otworzyłam oczy a obok mnie stała Tofisia, przywitałam się i ruszyłyśmy w stronę naszej nory rozmawiając wesoło. Po drodze zobaczyłyśmy bawiące się szczeniaki, Tofisia podbiegła do nich i zaczęli się bawić, ja usiadłam na trawie w cieniu brzozy. 


(Ktoś dokończy? :D )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz