11 maja 2014

Od Shailene do Akumy

(c.d. tego )

"Ale nie pomyślał wtedy, że taki ruch może być gorszy od śmierci." powtórzyłam to zdanie w myślach kilka razy. Nie rozumiałam, jak Akuma mógł tak po prostu powiedzieć to co powiedział. Zawsze upierałam się w myślach, że on ma duszę, ale są takie momenty, że mam ochotę mu przywalić, za to jak obojętnie do wszystkiego podchodzi.
- Masz rację, nie pomyślał - przerwałam milczenie - ale po tym wszystkim co przeszłam, wydaje mi się, że jest tylko jedna rzecz, która jest dla mnie gorsza od śmierci... - dodałam po chwili. Rodzice porzucili mnie i mojego "brata" w lesie. Kazano nam walczyć. Uciekłam. Poznałam Lynn i Edwarda. On próbował mnie zabić z zazdrości. Zaatakował mnie smok i prawie umarłam. Trafiłam do watahy. Próbował mnie zabić Aku. Dostałam strzałą w brzuch i do teraz nie wiem, kto ją wystrzelił. Zobaczyłam Edwarda u Hadesa. Dowiedziałam się, że smok który mnie zaatakował to mój ojciec. A teraz siedzę obok Aku, tego samego Aku, który wcześniej próbował mnie zabić. Taak... moje życie było wspaniałe, nie ma co.. Swoją drogą, do teraz nie wiedziałam czy mogę ufać Akumie. Nie mogłam tak po prostu zapytać go o to... No bo co miałabym niby powiedzieć "cześć Aku! Mam pytanie, czy mogę ci w pełni zaufać?"... to nie byłby najlepszy pomysł... 
- Jaka? - basior przerwał milczenie. 
- Dla mnie... po tym co przeszłam... jedyna rzecz, która wywarłaby na mnie jakiekolwiek wrażenie byłaby utrata przyjaciół... - taka była w końcu prawda.
- Czyli kogo? - dopytywał czarny wilk. 
- Mixi... ciebie - powiedziałam - Chyba - opuściłam głowę bo ty możesz mnie nazwać przyjaciółką.. powiedział cichy głosik w mojej głowie a może nawet kimś więcej? "och, ZAMKNIJ SIĘ " powiedziałam w myślach do głosiku. Powtarzało się to, co ostatnio, na brzegu rzeki Styks. 
Zapadła niezręczna cisza. Chciałam ją przerwać, tylko nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Nie wiem co Aku czuł po tym, jak powiedziałam, że uważam go za mojego przyjaciela. Zaczęły po mnie przepływać dziwne fale gorąca. Musiałam przerwać tą ciszę. 
- Moje życie jest do dupy... - powiedziałam w końcu, nie było mnie stać na nic lepszego - nawet nie wiem kto do mnie strzelił. Nie mogę z nikim o tym pogadać. A ty tracisz czas ratując co chwilę mój tyłek przed śmiercią... Wtedy... przy brzegu Styksu, nie powinnam do ciebie podchodzić. Przepraszam. - znowu cisza. Dziesięć minut ciszy, dwadzieścia, trzydzieści, godzina. Spojrzałam na basiora siedzącego obok mnie, było już ciemno, więc nie mogłam odgadnąć jaki mają wyraz jego oczy. Pewnie jest znudzony tym wszystkim. Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę, on też na mnie spojrzał a ja w momencie odwróciłam wzrok. 
- Shailene... - zaczął powoli. 

(Aku? XD sorry, że cię tak męczyłam na chacie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz