27 maja 2014

Od Shailene do Akumy

(c.d. tego )

Obudziłam się nad ranem. Na dworze śpiewały ptaki, słyszałam śmiech bawiących się wilków. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w dużej jaskini, na jednej ze ścian wisiały półki ze słoikami o różnej zawartości, na drugiej ścianie wisiały wiązanki różnych ziół. Przez prowizoryczne "okno" w jaskiniowej ścianie wpadały promienie słońca. Leżałam na dziwnym, ale miękkim posłaniu. Poznawałam to miejsce - Nora Erny. Próbowałam się podnieść, ale to nie był dobry pomysł. Gdy tylko zaczęłam wstawać poczułam przeszywający ból w brzuchu. No tak. Postrzelono mnie. Znowu.
No cóż, przynajmniej Aku znów nie próbował mnie znieczulić, to mogłoby się źle skończyć.
Tylko... Gdzie on jest? Rozejrzałam się po jaskini i dopiero po chwili zauważyłam miarowo oddychającego, czarnego basiora który miał opartą głowę na mojej łapie. Nigdy nie widziałam śpiącego Aku i był to dość... hmm... ciekawy widok.
-Akuma? -powiedziałam niepewnie- żyjesz? - brak odpowiedzi. Chciałam się podnieść, ale przecież nie mogłam. Spojrzałam na mały stoliczek obok mnie i zobaczyłam na niej flakonik z napisem "ŚRODEK PRZECIWBÓLOWY". Chwyciłam go szybko i wlałam do gardła, połknęłam go myśląc, że będzie miał obrzydliwy i gorzki smak, ale tak nie było. Smakował jak... maliny i mięta. Odczekałam kilka minut i powoli zaczęłam się podnosić. Zapewne zadziałał bo nic mnie już nie bolało. Usiadłam przed basiorem i podniosłam łapę z zamiarem ukłucia go pazurem aby się obudził ale cichy głosik w mojej głowie podpowiadał, że lepiej tego nie robić. Wstałam więc i wyszłam na dwór. Siedziałam tam może dwie godziny i ruszyłam z powrotem do nory Erny, a Erny nie było i Aku nadal spał. Usiadłam przed nim i wpatrywałam się w punkt nad jego głową machając ogonem w lewo i prawo. Po jakiś czterdziestu minutach kiedy już prawie spałam z otwartymi oczami czarny basior się obudził i rozejrzał po jaskini.
-Cześć -powiedziałam cicho - długo spałam?
-Cześć - odpowiedział Akuma - cały dzień. - pokiwałam głową i ruszyłam ku wyjściu w stronę tej nieszczęsnej polany, coś mi się przypomniało.
-Gdzie ty idziesz? Zwariowałaś? - krzyknął za mną basior, ale ja szłam przed siebie.
Usiadłam na trawie za krzakami odgradzającymi polanę od reszty lasu i wpatrywałam się w jedno z drzew. Po chwili dogonił mnie Aku.
-Co ty wyprawiasz, zgłupiałaś do reszty?! - krzyknął na mnie -Rozmawiałaś z Erną? Pozwoliła Ci wyjść? Shailene! - położyłam mu łapę na twarzy i tak jak przeczuwałam, coś poruszyło się w zaroślach, było na pewno większe od wilka, demorusów i niedźwiedzi. Powoli, bardzo powoli napięłam cięciwę Patronusa i czekałam...

(Aku? Przepraszam, że tak to przeciągałam... )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz