(c.d. tego)
Żywiołak ognia zawahał się na krótką chwilę. Najwyraźniej wcale nie uśmiechało mu się atakować dwóch celi. Jeden wilk był znacznie bardziej interesujący i łatwiejszy w likwidacji. Mimo to zamachnął się mieczem utkanym z płomieni. Celował w Iverno, zupełnie ignorując nieznaną wilczycę. Przynajmniej na razie. Niestety nie udało mu się trafić.
- Mógłbyś się przez chwilę nie ruszać?! - warknął rozzłoszczony.
Iverno zaczął biec w jego stronę. Robił szybkie uniki, ale gdy był już blisko, został trafiony kulą ognia. Przez rany stał się znacznie wolniejszy i słabszy. Z westchnieniem opadł kawałek dalej.
- Ou, biedactwo. Zabolało?! - zaśmiał się żywiołak, idąc z triumfalnym wyrazem twarzy w jego stronę.
Iverno mimo wszystko wstał. Na szczęście, dzięki wilczycy, pożar nie rozprzestrzenił się dalej. Jej czary bardzo go zainteresowały. Ale na to przyjdzie pora potem. Teraz wypadało odesłać maszkarę do jej świata. Wilk skupił resztki magicznej energii. Wokół zaczęły wirować dziwne, ogniste znaki. Żywiołak tymczasem przystanął zaskoczony. Zareagował jednak zbyt późno. Nim zdążył uciec, został pochwycony przez niewielki łańcuch. Powoli zaczął go wciągać do niewielkiej szczeliny przypominającej świecące rozdarcie w tkaninie świata. Ostatnie co usłyszeli, było głośnym wrzaskiem odesłanego potwora. Na szczęście słowa utonęły w dźwięku zamykanego przejścia. Po chwili zapanowała cisza. Iverno opadł zmęczony na trawę. Czuł niesamowity ból w całym ciele. Lekko nieprzytomnym wzrokiem rozejrzał się wokół, ale spostrzegł tylko nieznaną wilczycę. Uśmiechnął się słabo.
- Dzięki za pomoc.
(Erna?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz