16 sierpnia 2014

Od Akumy do Narcyzy

  Widziałem jak Narcyza niszczy wszystko dookoła i nie mogłem nic zrobić. Zabawne... ja który kiedyś jednym warknięciem kruszyłem góry, powalałem wrogów teraz byłem zupełnie bezsilny... Zacząłem się śmiać dziko, jak szaleniec. W końcu nie mam już nic do stracenia. Został mi może miesiąc i zamierzałem go roztrwonić w tym momencie.
  Pod Narcyzą pojawiła się olbrzymia wyrwa, a z niej wychynęły olbrzymie cieniste macki i plotły się wokół wadery. A ja się śmiałem. Zaczęło ją ciągnąć w dół. Wściekła Phoenix zaczęła wszystko niszczyć w jeszcze większym tempie, ale nie miała już czasu. Pochłaniało ją! Czeluść Tartaru wreszcie się o nią upomniała! Ale razem z nią pochłaniała i mnie.
- CO TY ROBISZ!! - Phoenix była wściekła, poczułem jak fala jej wściekłości sprawia mi niewyobrażalny ból
- Kończę to co zacząłem - uśmiechnąłem się słabo - Pójdziemy razem tam gdzie nasze miejsce!
  Wyrwa nad naszymi głowami zamknęła się. Spadaliśmy i spadaliśmy... jakby to miejsce nie miało dna. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się na posłaniu z cieni. Upadłem bez sił, a moje ciało przybrało ludzką formę. Phoenix była dalej wściekła. Przypadła do mnie i zatopiła pazury w moim brzuchu. Zwinąłem się z bólu.
(Narcyza?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz