Leżałem w dziwnym amoku. Nie wiedziałem co myśleć, właściwie chyba nic nie myślałem. Widziałem tylko ją. Jej długie, srebrzyste włosy i oczy koloru najczystszego błękitu. Czy to miłość? Wątpię... kiedyś kochałem. Ale ona już nigdy nie wróci, zabrana przez okrutny los. Wierciłem się na łóżku, cały zlany potem. Chyba śniłem... Przede mną stała kobieta. Nie znałem jej, ale ona wydawała się doskonale wiedzieć z kim ma do czynienia. Rzuciła mi ręce na szyję a ja mimo, że chciałem ją odepchnąć, nie mogłem. Wykrzywiłem usta w grymasie pogardy.
- Jesteś mój. - wyszeptała mi w usta.
Chciałbym powiedzieć, że prędzej umrę i zabiorę ją ze sobą, niż będę należał do kogokolwiek, ale nie mogłem!
Obudziłem się z wrzaskiem i wyskoczyłem z łóżka jak oparzony.
- Co do... - rozejrzałem się nieprzytomnym wzrokiem.
Nadal miałem gorączkę. Świat wokół mnie zawirował. Upadłem na podłogę i zmieniłem formę na wilka. Jakby nie patrzeć łatwiej utrzymać równowagę na czterech łapach. Zobaczyłem wlatującą Zorrie. Uśmiechnąłem się słabo.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie jesteś srebrna. - zaśmiałem się i opadłem bez sił na podłogę.
<Zorrie? ^^.>
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz