Cd. Tego
Mordimer siedział skulony pod jednym z nagrobków. Drżał na całym ciele, a głowę schował między łapki. Bał się nawet oddychać. Poza tym wszechogarniający smród zgnilizny tego nie ułatwiał. Cichutko jęczał, tak by nikt nie usłyszał. Nawet nie zauważył, że obok unosił się jego duch stróż. Niewielka kulka emanująca nekromantyczną aurą. Próbował przemawiać do szczeniaka i sprowadzić go do rzeczywistości, ale niestety maluch był zbyt przerażony.
- Mordimer! Ocknij się! Musisz nad nimi zapanować! - wrzasnął w pewnym momencie.
Równie dobrze jednak mógł chcieć nauczyć worek kartofli tańczyć. Tymczasem Zinder unosił się nad polem bitwy. W innym wypadku zostałby poniesiony paskudną falą. Próbował zobaczyć cokolwiek w morzu nieumarłych. Niestety nic nie mógł dostrzec. Było ich zbyt wielu! Słusznie ktoś kiedyś powiedział, że umarłych jest więcej niż żywych. Gdy odnalazł Iverna podleciał do niego z wyraźną ulgą.
- Ktoś musi nad tym zapanować! - krzyczał, aby w ogóle było coś słychać.
Istoty bowiem wydawały stłumione jęki, które zagłuszały wszystko inne. Nagle coś ostro błysnęło. Od strony nagrobków, gdzie wcześniej leżał Mordimer, sączyło się blade światło. Niewielki, biały kształt przypominający wilka, uniósł się w górę.
Powiedział coś w gardłowym, nieznanym języku, a horda stanęła. Po chwili rozkazał im najwyraźniej ruszyć do ataku. Już nie bezmyślnego, tylko idealnie uporządkowanego. Wojownicy stworzyli zaporę uniemożliwiając demonowi jakiekolwiek ruchy. Łucznicy atakowali z dystansu, a magowie wspomagali innych. Demon mógł mieć jakieś szanse z czterema wilkami, ale nie z całą armią.
(Erna? // Dla wyjaśnienia to Mordimer, nad którym przejął kontrolę Duch stróż, który wcale nie jest tak milutki za jakiego chce uchodzić xD// )
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz