Czarownik szarpnięciem otworzył drzwi sali w której więził Zindera. Miał już dość chodzenia w te i we te. Teraz jeszcze jak na złość wypadło mu z głowy zaklęcie posłuszeństwa. Zaklął pod nosem. Zdenerwowany ściągnął odpowiednią księgę z regału. Nerwowo przerzucał kartki. Zaklął po raz kolejny. W końcu znalazł odpowiednie zaklęcie. Wykonał palcami kilka "figur" i wymruczał coś.
Niestety zaklęcie działa tylko na ciało, a nie na umysł, więc będę mógł zmusić jego struny głosowe do wydawania dźwięku, ale nie mógł powiedzieć niczego przydatnego. Za to ona... Wyśpiewa wszyściutko. Mniej więcej tak wyglądały myśli czarownika w drodze do komnaty z klatką w której siedział Zinder. Kiedy wreszcie tam dotarł uśmiechnął się sztucznie do Zindera.
- Już za momencik zobaczysz swoją przyjaciółeczkę - zaćwierkał radośnie. Potem wykonał kilka znaków dłońmi i wyszeptał coś. Kiedy skończył na pysku Zindera pojawił się grymas bólu.
- Dziękuję, że to uczyniłeś - powiedział Zinder z rozkazu czarownika.
Mroczny Elf uśmiechnął się do siebie.
(Zinder? Sry, że tak długo ale zupełnie nie miałam pomysłu...)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz