16 sierpnia 2014

Od Korso

Był piękny, sierpniowy wieczór, a słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Przez polanę wędrował niebieskawy wilk z niewielką torbą opasającą jego tułów. Wyglądał młodo, ale wzrok miał poważny. W końcu przystanął. Usiadł i rozejrzał się dookoła wydając ciche westchnięcie.
- Ulga dla strapionych oczu… - powiedział rozmarzonym głosem - Mógłbym tu siedzieć całą wieczność… Jest tu tak pięknie…
- Prawda? Mi też się strasznie podoba! Ale poczekaj, aż zobaczysz Plażę Gwiazd!
Wędrowiec poderwał się na równe łapy i skierował pysk ku źródłu nieznanego głosu.
W tym momencie z krzaków wyłonił się uśmiechnięty brązowy basior.
- Ktoś ty? - warknął niebieski.
- Nazywam się Doctor - przedstawił się nieznajomy. Podbiegł i wyciągnął łapę do przybysza.
Ten cofnął się odruchowo zdziwiony zaistniałą sytuacją.
- Musisz tu być nowy, prawda? Skąd przybyłeś? Powinieneś uścisnąć moją łapę. To taki gest powitania.
Niebieski przytłoczony potokiem słów usłuchał. Doctor potrząsnął nią energicznie i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Brawo, to pierwszy krok! Teraz powinieneś przedstawić się i uśmiechnąć!
- Jestem Korso…
- No dobra, uśmiech ci daruję. Co cię sprowadza w te strony? Widzę torbę, jesteś podróżnikiem? To tak jak ja, chwilo się tu osadziłem, by towarzyszyć pewnej bardzo miłej watasze, wiesz?
- Ja… Eee… Mógłbyś mówić wolniej?
- Niezbyt rozgarnięty, co? Ach, wybacz, nietaktownie kogoś obrażać już przy powitaniu. Nie gniewasz się? Jak mówiłem co cię tu sprowadza? Ach, racja. Co… cię… tu… sproooowadzaaa…
- Jestem podróżnikiem…
- Mówiłem! Nie przeszkadzaj sobie, mów dalej!
- … Przybyłem z dalekiego kraju, zostałem wygnany.
- Znam to, współczuję ci. Może dołączysz do nas? Do watahy?
- Wiesz, dopiero tu przybyłem… Miło by było wreszcie odpocząć i gdzieś osiąść, ale w ogóle was nie znam. Nie mogę tak po prostu…
- Zaufaj mi, Korso, będzie super! Polubisz resztę! Chodź przejdziemy się trochę, oprowadzę cię!
(Doctor?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz