Wojna trwała już na dobre. Rozdzieliliśmy się na chwilę z Airesu, by nie zwracać na siebie uwagi, jednocześnie mając oko na większy teren. Zmierzałam do punktu Nadzoru. Nagle ujrzałam parę nieznajomych wilków, czyżby nowi członkowie watahy? Co oni tu robią? Nie powinno ich tu być. Muszę się ich pozbyć. Usłyszałam, czyjś wrzask, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Ruszyłam za nieznajomymi truchtem. Jeden z nich, brązowo-biały, chyba mnie zauważył, bo pociągnął tego drugiego za ogon i zaczęli uciekać. Ruszyłam za nimi, aż pod niebieską budkę... Widziałam jak w ostatniej chwili wskakują do niewielkiego pomieszczenia i zawrzała we mnie wściekłość. Czy oni na prawdę myślą, że ukryją się tam przede mną?
Zbudziłam mrok, zalegający wokół mnie i posłałam w stronę dziwnie brzęczącej i migającej budki. Przez chwilę niemal widziałam zmagające się siły ciemności z... tamtymi. Dziwnymi. Starymi. Niezrozumiałymi. Budka próbowała odlecieć, przebić się, zniknąć! Jednak mrok ją trzymał. Zgniatał, tworząc pęknięcia. Coś huknęło wewnątrz i pojazd znieruchomiał. Powoli cofnęłam ciemne kształty patrząc na metal wyłaniający się spod drewna w niektórych miejscach. Cisza. Zaczęłam się niecierpliwić. Natarłam na pojazd całym impetem czarnej mocy, wciskając ją w szczeliny drzwi. Było jej za mało. Czułam narastającą furię, jedyne oko zalśniło jeszcze intensywniejszym złotem i wreszcie drzwi ustąpiły, pokazując tamte wilki, chowające się wewnątrz obszernego pomieszczenia. Oba basiory wyglądały na mocno poturbowane i nieco zdyszane.
Teraz patrzyły na mnie, jakby nie wierząc własnym oczom.
- Ej... czy to jest...? - zapytał jeden cicho.
- Tak... to jest daw... znaczy Argona - odparł drugi.
- Co powinniśmy zrobić? - Biało-szary basior nieznacznie odwrócił łeb do towarzysza.
- Wiać! - Zapytany skoczył w jakiś korytarz z boku, a ułamek sekundy potem ten drugi poszedł w jego ślady. Nie czekałam dłużej, tylko ruszyłem pełnym pędem za basiorami, czerpiąc energię z mocy Airesu.
(Korsuś :3?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz