1 września 2015

Od Argony i Narcyzy - Wpis fabularny + ogłoszenia

Argona
  Razem z Ookami siedziałyśmy w milczeniu w moim mieszkanku. Dziewczyna z demonicznymi rogami zdążyła już ze wstrętem pozbyć się pożyczonych jej przeze mnie, na czas wyprawy do laboratorium, kitla i czapki. Oczywiście siedziała na "skonfiskowanym" uprzednio kawałku podłogi.
- Co zrobimy? - spytałam w powietrze.
- Najlepiej byłoby ich ostrzec. Wtedy na pewno rozgromimy tych głupich debili - oznajmiła Ookami hardo. - Co to dla nas? To to ledwo trzyma się na nogach! W walce musi wyglądać przekomicznie!
- Ale widziałaś co trzymał tamten strażnik? - Wadera skinęła potakująco głową. - To był karabin. Broń o dużym zasięgu, wyrzucająca z siebie pociski w kierunku przeciwnika. Mają też granaty - wybuchające kule, czołgi - stalowe smoki oraz wiele innych wynalazków. Mogliby...
  Aż się zachłysnęłam powietrzem, gdy o tym pomyślałam. 
- Co mogliby? 
- Mogliby zagazować cały teren watahy... - oznajmiłam ponuro. Wydało mi się to straszne. Strasznie podłe i takie... ludzkie. - Więc to dlatego rozmieszczali jakieś urządzenia na terenie watahy.
- W takim razie powinnyśmy ostrzec Mixi. - Ookami wstała i spojrzała na mnie poważnie. - Gdzie twoim zdaniem będzie najbezpieczniej? Najlepiej znasz ich technologię.
- Na Olimpie. Opary są ciężkie, więc będą zalegać w niższych partiach.
- To chodź, trzeba ich ostrzec.
  Pokręciłam smutno głową. 
- Idź, ja zajmę się tym, co zawsze. Nie mogę wrócić do watahy.
  Dziewczyna stała przez chwilę nieruchomo, a potem wzruszyła ramionami i ruszyła do drzwi. Położyła rękę na klamce i odwróciła się do mnie.
- To jeszcze nie koniec. Wrócę tu, na mój kawałek podłogi!
  Uśmiechnęłam się pod nosem. Drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem. Miałam szczerą nadzieję, że na prawdę tak się stanie.
***
  W laboratorium jak zawsze było spokojnie. Cisza przed burzą. Wszyscy krzątali się przy swoich obowiązkach, ja wykonywałam rutynowy obchód obiektów. Gdy doszłam do drzwi Isaaca, usłyszałam jakieś zamieszanie przy w gabinecie dyrektora. Upuściłam teczkę i pobiegłam w tamtym kierunku. W pomieszczeniu rozgrywała się dramatyczna scena. Dyrektor placówki siedział spokojnie za biurkiem, podczas gdy doktor Steaphens, trzymany w żelaznym uścisku przez ochroniarza, wrzeszczał przekleństwa pod adresem leżącego na ziemi i ciężko dyszącego ze wściekłości mężczyzny z generalską belką.
- Pieprzony jajogłowy - zaklął mężczyzna, podnosząc się powoli. - Panie dyrektorze, nie mógłby go pan uciszyć, przynajmniej na razie? Mam tu misję do wykonania.
- Ty skurwysynu! Chcesz zabić wszystkie moje obiekty badań! Nie wybaczę ci! Nigdy, nigdy, nigdy! - Mój przełożony wrzeszczał jak opętany.
  Dyrektor machnął ręką, by go wyprowadzono. Stałam w otwartych drzwiach, patrząc na pozostałych w pomieszczeniu mężczyzn.
- A ty? Czego tu chcesz? - Generał spojrzał na mnie groźnie. - Jeśli ty też chcesz powstrzymać...
- Nie, nie. - Uśmiechnęłam się smutno. - Chciałam przeprosić za mojego przełożonego. Wilki były bliskie jego sercu. To będzie dla niego wielka strata, ale jestem pewna, że to wytrzyma.
  Kłamstwo. Udawanie tego, kim nie jestem. Tak działa świat ludzi.
- Masz rację. - Mężczyzna pokiwał z uznaniem głową. 
- Argono, wejdź i zamknij drzwi. - Powiedział spokojnie dyrektor. - Andrzeju, możemy zaczynać.
  Generał zwany Andrzejem podszedł do biurka i jednym ruchem dłoni nacisnął duży, czerwony guzik, którego wcześniej nie zauważyłam. Nic się nie wydarzyło, ale ja wiedziałam, że teraz na terenie watahy rozpylone zostały chmury trującego gazu. Dyrektor podniósł słuchawkę telefonu i wydał tylko jedno polecenie: "Do roboty".
  Gdy odłożył słuchawkę na miejsce przez chwilę staliśmy nieruchomo, wpatrzeni w siebie.
- Generale, weź panią Argoną ze sobą. Myślę, że może ci się przydać naukowiec na miejscu akcji. 
  Osłupiałam. Miałam tam być, patrzeć jak zabijają wilki... moich przyjaciół? A jednocześnie... czy to nie była szansa, bym w jakiś sposób im pomogła? Z rozmyślań wyrwał mnie pan Andrzej.
- Idziesz?
  Skinęłam głową i ruszyłam za nim. Szedł szybkim krokiem, jednak z łatwością dotrzymywałam mu kroku. W hallu zastaliśmy grupę wojskowych w kombinezonach antytoksycznych, gotowych do wymarszu. Mnie i generałowi również podano jeden komplet oraz broń. Kilka minut później szliśmy już przez gęstą, zielonkawą mgłę w Lesie Eteru.
  Szłam na końcu kolumny, bacznie rozglądając się na boki. Bałam się zobaczyć wilka, dogorywającego powoli w toksycznych oparach. Ale nikogo nie widziałam. Miałam szczerą nadzieję, że Ookami udało się ostrzec wszystkich na czas i zaprowadzić do bezpiecznego schronienia.
- Sir, tu nie ma żywej duszy! - oznajmił niespodziewanie jeden z żołnierzy. - Wilki musiały schronić się na górze.
- Szlag - warknął generał i zmienił nieco kierunek marszu.
***
Narcyza
  Po tym, jak Mixi niespodziewanie wbiła do mojej nory nie miałam czasu nawet się napić. Nie mówiąc już o jedzeniu. Wataha miała zostać zagazowana przez ludzi. Ludzi?! Skąd tu się nagle wzięli ludzie? I dlaczego to właśnie ja mam latać jak głupia, tam i z powrotem, by zwołać wszystkie wilki pod Skałą Alphy? Odrzuciłam te myśli. Nie pomagały mi nic a nic w wyznaczonym zadaniu. Co prawda Sain zobowiązał się zawołać część wilków, jednak lwia część pracy i tak spadła na mnie. Przede wszystkim tylko ja wiedziałam, gdzie mieszka większość wilków.
  Z ulgą odetchnęłam dopiero, gdy sama znalazłam się na wyznaczonym miejscu i ujrzałam tam wszystkich członków watahy. Padłam na ziemię wyczerpana. Ktoś do mnie podszedł i pod nos podetknął kubek z wodą. Nie znałam za dobrze tego basiora. Dziwadło o różnobarwnych oczach, Somniatis.
- Dzięki - burknęłam.
  W tym samym momencie Mixi rozpoczęła monolog o grożącym nam zagrożeniu i konieczności schronienia się na Olimpie. W pierwszej chwili zdziwiło mnie to, że się wycofujemy, jednak słowa o trującym gazie skutecznie przekonały mnie do tego pomysłu. W końcu jako zabójca wiedziałam bardzo dużo o tych sprawach. 
  Po wszystkim Alpha zebrała wilki w kilku grupach i stopniowo wysyłała na górę, by "nie wzbudzić podejrzeń ludzi" jak to ujęła. Moim zdaniem była to zbędna ostrożność. Przecież ci debile na pewno nie będą się przejmować zachowaniami małych wilczków.
  Po kilku godzinach wszyscy byliśmy bezpiecznie na Olimpie. Mixi, idąc za radą stojącej u jej boku Ookami, kazała zbudować bariery z wszystkiego, co było pod ręką, zdobyć nieco jedzenia i wody, rozstawić straże oraz przygotować ewentualną obronę góry. Podeszłam do niej, by się na coś przydać, jednak odprawiła mnie do przygotowania grupy wilków, walczących na krótkim dystansie, podczas gdy sama zajęła się tymi z potężnymi mocami na długim.
  Wieczorem byliśmy gotowi. Większość już spała, jednak kilka wilków rozmawiało nerwowo o nadchodzących dniach. Mimo wyjaśnień nie wiedzieli, czego się spodziewać. Mimo nerwów, a może dzięki nim szybko zasnęłam. A sen miałam niespokojny, budził mnie najlżejszy odgłos. Miotałam się we śnie, aż wreszcie, nieco przed świtem zdecydowałam się zmienić wartownika. Ku mojemu zdziwieniu Bezimienny wcale tego nie chciał. Stwierdził, że nie potrzebuje odpoczynku i kazał mi iść spać. Po krótkiej sprzeczce zostaliśmy razem.
  I razem ujrzeliśmy zieloną mgłę okrywającą las. Basior ruszył postawić na nogi wilki, a ja czekałam. Czekałam do momentu, w którym pojawił się pierwszy, dziwacznie ubrany człowiek. 
  Ogłuszający huk. Instynktownie przypadłam do ziemi, co zapewne uratowało mi życie. Szybko zawróciłam w miejscu i wróciłam do wnętrza, gdzie członkowie watahy rozpoczęli obronę.
   Grupa Mixi próbowała ze swoich żywiołów stworzyć coś na kształt pola ochronnego, jednak nie mogli się zgrać. Podbiegłam do nich wściekle, przekrzykując huk broni ludzi rozkazałam zająć się atakiem.
  Chaos ogarnął salę tronową bogów, gdy wilki zajęły swoje pozycję i zaczęły ciskać we wrogów tym, czym zostały obdarzone przez los. Z początku szło nam dobrze, jednak sytuacja odwróciła się, gdy coś huknęło i połowa ściany bocznej runęła z hukiem. Ja zdołałam odskoczyć, jednak nie widziałam co się stało z resztą w pyle, unoszącym się nad resztkami pojawili się ludzie. Mixi krzyknęła. Kilkoro ludzi się zachwiało, jednak nie upadli. Dalej parli na przód. Jakiś basior stworzył lodowe pole siłowe przed Alphą, jednak nawet to powoli ustępowało przed ostrzałem.
- Mixi! - ryknęłam - Do tylnego włazu!!
  Wadera pojęła w lot, co miałam na myśli i wyciem nakazała odwrót. Członkowie watahy warcząc i ciskając we wrogów swoimi mocami cofali się do wyjścia. Ostatni wszedł tamten basior, który osłaniał Alphę i zamkną klapę, osłaniając je jednocześnie lodową barierą. Shailene podeszła do niego i wzmocniła ją jeszcze swoją magią. Było ciemno i zimno. Bezimienny wyczarował nieco magicznego światła. Nad nami huknęło potężnie, sufit się zatrząsł.
- Co teraz? - spytał ktoś.
- Są dwa wyjścia - odpowiedział mu głos wadery. - Albo dacie się tu zabić, albo skryjecie wśród ludzi.
  Zapadła cisza.
- Kto tu jest? - spytała Mixi. - Któryś z bo...
  Z mroku za jej plecami wyłoniła się wychudzona postać o czarnym futrze i płonących czerwienią oczach.
- To tylko ja - powiedziała Argona, wodząc wzrokiem po zgromadzonych. - Wiem, że nie jestem tu mile widziana, ale przybyłam zaoferować wam ratunek. Możecie wyjść do ludzi, ale tylko jako ludzie. Mogę wam pomóc. Tym z was, którzy mają wrodzoną zdolność przemiany. Pozostałych niestety nie mam możliwości uratować.
- Jeszcze możemy zwyciężyć! - W oczach Mixi była desperacja i stanowczość. - Na pewno! Masz multum mocy do zabijania. Zabij ich i tyle!
- Nie mogę. - Pokiwała smutno głową. - Ale mogę wam pokazać, jak dokonać przemiany. Potem ci, którzy zatrzymają wilczą formę będą musieli się poświęcić i stąd wyjść. Gdy już zginą, pozostali jako ludzie będą mogli powiedzieć, że zostali uprowadzeni. Żołnierze was odeskortują.
- Okrutne... - szepnęła Erna. - Arg...
- Zrobimy jak mówi Zdrajca - oznajmiłam ponuro. - Jednakże ci, którym nie uda się przemiana spróbują uciec do dalszej części Olimpu i tam się zabunkrować do czasu, aż mgła opadnie. Wtedy skryją się w lesie. Za tydzień spotkamy się z nimi koło skały Alphy i spróbujemy jakoś ukryć w świecie ludzi przed pogonią.
  Zobaczyłam w oczach wilków nadzieję. To dawało wszystkim szansę na przetrwanie. Po krótkiej chwili usłyszałam głos Mixi.
- Zgoda, Argono, pokaż nam.
- Chwyćcie się za łapy - rozkazała, a gdy to zrobili na jej szyi pojawił się Draken. Wgryzł się boleśnie w żywe ciało. - Zamknijcie oczy.
  Na tą chwilę nasze umysły połączyły się, a Argona zaczęła przekazywać nam wiedzę o przemianie, jaką dysponowałam. Coś huknęło nad naszymi głowami. Czasu było niewiele. Nagle połączenie zostało przerwane, a czarna wadera znikła, jakby była tylko zjawą.

A teraz ogłoszenie!
Od dzisiaj nasza wataha przechodzi w nieco inne realia. Wszystkie dotychczasowe fabuły, mające swe miejsce w aktualnym czasie watahy zostają zakończone. Niebawem odbędzie się przeskok czasowy, trwający 10 lat.
Każdy członek watahy powinien do 7 września pod tym postem wstawić zdjęcie swojego wilka po przemianie w człowieka oraz zaktualizowane kp. Można też już zacząć prowadzić nowe fabuły. Czekam na wszelkie poprawki i powodzenia^^
~ Argona

5 komentarzy:

  1. Argona:
    https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/f2/10/e6/f210e63394f0bfabb1b8436fd5353380.jpg
    Narcyza:
    http://wallpaperswa.com/thumbnails/detail/20130105/blue%20vocaloid%20blue%20eyes%20tears%20long%20hair%20crying%20gems%20white%20hair%20anime%20girls%20faces%20ia%201920x1080%20wal_wallpaperswa.com_64.jpg
    Somniatis:
    http://3.bp.blogspot.com/-0KggS3ak990/VeNjkYkEX9I/AAAAAAAABys/F6jjzEO6bHw/s320/Bez%2Bnazwy.png

    OdpowiedzUsuń
  2. Keto:heteroseksualna
    https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS-5Xf9mCoxMlf8W8HDP05eQ-rmKkHqQYQi42Y1a2TEF8f_x6M
    Praca: pisarka

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyks: hetoseksualna (czy jakoś tak)
    https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTSpVv0NgrN_C22mKc7Fh-7wQFqAMls6JRv3NaOyeNhVBx_VPE73A
    Praca: Uczennica 3 liceum (szkolna chuliganka poszukiwana przez policję, nienawidzi ludzi ale lubi ich wynalazki oraz ich okradać)

    OdpowiedzUsuń
  4. Erna:
    http://th00.deviantart.net/fs70/PRE/f/2014/098/f/9/moscow_by_kr0npr1nz-d7dnu3i.jpg

    OdpowiedzUsuń
  5. Damon
    http://republika.pl/blog_gt_4054083/5869319/sz/kopia_anime-3.jpg

    Praca: Szpieg

    OdpowiedzUsuń