21 maja 2015

Team 5 - Od Tenebrae

(c.d. tego)
Podeszłam do wadery jako pierwsza. Weszłam w krzaki. Był tam nóż. Rozpoznałam go. Gdy podeszli pozostali odczuwali chyba to samo. To był nóż Satoschiego. Basior schylił się i podniósł nóż.
- Przysiągłbym, że przed chwilą go miałem. - odrzekł.
- Taa na pewno. - oburzył się Korso.
Super. Nie ma to jak kłótnia.
- Ej dosyć. - Przerwał Vincent po długiej kłótni. Korso lepiej spójrz tam.
Popatrzyłam we wskazanym kierunku i zobaczyłam czarne ostrze Korso.
- Niech to szlag. - przeknął i schylił się.
- Czyli to nie to? - zapytała Shayde
Zupełnie zapomniałam o jej obecności. Byłam tak zaskoczona tym, że znaleźliśmy rzeczy, które oni nosili ze sobą, że zapomniałam o nowej.
- Nie. - zaśmiałam się. - Nie domyśliłaś się?
Nie odpowiedziała.
Nagle w krzakach coś zwróciło moją uwagę. To był mój sztylet, którego przed chwilą dotykałam. Podniosłam go.
- Coś tu nie gra. - mruknął Korso
(Team 5? Sorry, że tak późno. Postarajcie się)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz