6 maja 2015

Od Bezimiennego

  Co ja właściwie tu robię? Od jakiegoś czasu błąkałem się bez celu po watasze, nie wiedząc, co z sobą zrobić. Było spokojnie. Za spokojnie. Co prawda doszły mnie wieści o powrocie wilków z Wyprawy i śmierci Akumy oraz Assumi, jednak żadnego z tych wilków bliżej nie znałem i nie było sensu, bym szedł na pogrzeb razem z innymi. Co do tajemniczego powrotu Argony, o którym napomknęła Mixi podczas jednego z naszych spotkań, nie mam zdania. Jej też nie miałem okazji spotkać. Może to dobrze, że żyje? Może Mixi przestanie się zadręczać jej śmiercią? 
  W tym zamyśleniu nie zauważyłem wyłaniającej się zza drzewa wadery i prawie na nią wpadłem. Prawie, bo ona widocznie mnie widziała i w porę się odsunęła. Przystanąłem mrugając. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Rozmyślania o zmarłych przywołały jedną z nich do tego świata!
- Assumi...? - zapytałem zdziwiony.
- Jak Assumi? - spytała równie zdziwiona wadera. - Nazywam się Airis.
- Aha... - mruknąłem, z westchnieniem ulgi. Czyli na szczęście się myliłem. - Wybacz. Dużo się ostatnio mówi o zmarłych wyprawowiczach. - Cofnąłem się nieco, zwiększając dystans pomiędzy mną, a waderą.
- Wyprawowiczach? - Airis zmarszczyła brwi. - Jestem tu od niedawna i jeszcze nie słyszałam o czymś takim.
- Nasza Alpha Mixi oraz kilku pomocników poszukiwało zaginionego kryształu - wyjaśniłem. - Ostatecznie chyba okazało się to całkowitą podpuchą i ich poświęcenie poszło na marne. 
- Właściwie nie przedstawiłeś się - zauważyła wadera.
- Nie ma takiej potrzeby. - Moje słowa zabrzmiały niespodziewanie zimno i nieprzyjaźnie.
(Airis?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz