21 maja 2015

Team 4 - Od Tessy

  Mako spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Odeszłam od nich i popatrzyłam na kapitana naszej drużyny. Patrzył na mnie wzrokiem pełnym wyższości. Zmrużyłam powieki i odwróciłam się do niego tyłem.
  Z jednej strony miałam sobie za złe, że nie powiedziałam im, że też panuję nad wodą i lodem, a z drugiej byłam bardzo szczęśliwa. Im mniej o mnie wiedzą tym lepiej.
- Jak Ty się w końcu nazywasz ? – z rozmyślań wyrwał mnie Bezimienny.
- Tessa.
- Jakie jest Twoje pełne imię?
- Nazywam się Tessa. - odparłam z naciskiem.
Przewrócił oczami, ale nie drążył dalej tematu.
- Jesteś śpiąca? – zapytał
Nie.
- Tak. – odparłam cicho i zwinęłam się w kłębek.
Basior zrobił to samo. Już po chwili można było usłyszeć jego chrapanie. 
Zaczęłam martwić się o Vi. I o Mako. Wyraziłam moje obawy, budząc przy okazji naszego kapitana.
Ten  też się martwił lub chociaż udawał, że to robi.
- Może pójdziemy im pomóc? – na jego twarzy zagościł sztuczny uśmiech
- Ok. – odpowiedziałam ostrożnie.
Poszliśmy w stronę jaskini. W środku nadal była tam woda, ale tym razem się nikt się tym nie przejął. 
Szliśmy przez chwilę w ciemności. Po kilkunastu minutach marszu zastaliśmy rozwidlenie.
- Może się rozdzielimy? - zapytał
- Ok. – odpowiedziałam i poszłam w prawo.
Po chwili odgłos łap Bezimiennego ucichł. Bardzo martwiłam się Veelę. Chyba nic jej się nie stało? Krew na ścianach nie sugerowała niczego dobrego. Na podłodze były ślady łap. W jednych z nich rozpoznałam te wadery. Drugie, zapewne należały do Mako. W końcu dotarłam do jakiejś bazy z której dochodziły przeróżne głosy. Nagle ucichły wszystkie prócz jednego.
- Ooo. Kolejna urocza wyderka do mojej kolekcji – usłyszałam dźwięk nadchodzący z początku korytarza.
Chciałam biec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Po chwili korytarz wypełnił zapach egzotycznych kwiatów i silnego środku usypiającego. Nieprzyjemnie uderzyłam głową o posadzkę.
***
Stałam na czarnej powierzchni. Ciągnęła się aż po horyzont. Zmrużyłam oczy . Przede mną stał mój ojciec w postaci wilka o krwistoczerwonej sierści.
- Czego znowu chcesz?
- Twoje wspomnienia zawierają bardzo ciekawe informacje.
Spróbowałam sobie przypomnieć o co ciekawe ostatnio się wydarzyło. Dużo. 
- Chodzi Ci o tą zgubę bogów?
- Nie. Nie interesują mnie wasze głupie zabawy. Chodzi mi o tego basiora. Cieniobójcę. 
- W naszej drużynie jest Cieniobójca?!? - zapytałam z lekkim przestrachem w głosie.
- Tak. – mruknął
- Tylko jakie jest jego prawdziwe imię? – zapytał sam siebie.
- Chodzi Ci o Bezimiennego?
Nie odpowiedział.
A ja skupiłam się na nowym problemie. Miałam w drużynie Cieniobójcę, który prędzej czy później skapnie się, że jestem córką demona i będzie chciał mnie zabić.
Mój ojciec opuścił mój umysł.

Obudziłam się. Ja, Veela i jeszcze jakaś nieznana mi wadera byłyśmy przywiązane do prętów rozmieszczonych po całej celi.
Postanowiłam zaufać Vi i zdradzić jej moją tajemnicę. To właśnie ona może być moim jedynym ratunkiem.
(Team 4? Postanowiłam Was zaskoczyć :P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz