15 maja 2015

Rajd bogów - Wprowadzenie

  Koło skały Alphy panował chaos. Wszyscy zostali wezwani w trybie natychmiastowym przez biegającego tam i z powrotem Doctora, ale nawet sam posłaniec nie wiedział, co się stało. Szeptali między sobą z ożywieniem, a jednocześnie z obawą. 
  Ciemnowłosy basior, z masywnym pióropuszem na grzbiecie rozglądał się za jakąś znajomą twarzą. Nigdzie nie widział Erny, wadera zapewne była z Mixi, ale co dziwniejsze nie widział także Patty, a i ilość wilków była znacznie mniejsza, niż się spodziewał. "Pewnie Doctorowi nie udało się do nich dotrzeć z wiadomością" pomyślał.
  Niespodziewanie na polanie zaległa nagła cisza i wszystkie oczy zwróciły się ku skale Alphy. Nie wiadomo skąd ani kiedy, ale pojawiła się na niej Mixi. Spoglądała teraz na stojąc pod nią wilki. Bezimienny kawałek za nią mógł ujrzeć. Wygląda na to, że miał rację.
- Moje kochane wilczki - zaczęła szara wadera. - Zapewne zastanawia was, czemu zostaliście wezwani.
  Przez grupę przebiegł szmer potwierdzenia.
- Otóż, jak to często bywa na Olimpie, ktoś ukradł... coś Zeusowi. - Mixi powiodła wzrokiem po zgromadzonych. - A ja otrzymałam rozkaz od naszego "najukochańszego" boga, by to coś odzyskać. Mówił, że jeśli nam się nie uda w ciągu miesiąca to będzie źle. - Alpha westchnęła. 
  Członokwie watahy zaczęli coś między sobą z niezadowoleniem mamrotać. Bezimiennemu udało się tylko wychwycić słowa "znowu", "nie dość strat", "wyprawa", "bogowie", a do tego kilka przekleństw, których nie będę tutaj powtarzać.
- W tej sprawie poczyniłam już pewne kroki - powiedziała Mixi, z naciskiem, podnosząc głos. - Wiem, że się wam to nie podoba, jednak musimy utrzymywać dobre stosunki z bogami. W końcu to oni "opiekują się" naszą watahą. To znaczy nie robią nic, by nam przeszkadzać, a to dużo. W każdym bądź razie, Erna zdołała się połączyć z Wyrocznią i otrzymałyśmy przepowiednię. Erno?
  Mixi ustąpiła miejsca Szamance, która weszła na skałę Alphy. Odchrząknęła i powiodła zakłopotanym spojrzeniem po widowni. Zatrzymała wzrok na chwilę na basiorze bez imienia i uśmiechnęła się do niego słabo. W odpowiedzi Bezimienny wykrzywił pysk w dziwnym grymasie, aż stojąca na kamieniu wadera zakrztusiła się śmiechem. Ale szybko spoważniała i jeszcze raz odchrząknęła, po czym wyrecytowała:
Władca piorunów ma dla was zadanie  
Lecz czy jesteście gotowi na nie? 
Zguba was czeka  
Ukryta, daleka 
W ogniu piekielnym skryta starannie 
A może w wodach wieczności na dnie? 
Zmarli tajemnic uważnie strzegą, 
A może oni coś wam powiedzą? 
Ktoś płacz swój rzewny wznosi w niebo. 
Złota pustynia, wody miłości,
Ktoś komuś jego szczęścia zazdrości. 
Trumna. 
  Na zgromadzeniu zapadła cisza. Nikt nie wiedział co o tym myśleć. Poszukiwania... czegoś. Nikt nie wie czego, nikt nie wie gdzie. Co prawda przepowiednia określała punkty, do których powinni się udać, jednak... to wciąż było dla nich dość niejasne. Ponownie Erna zamieniła się miejscami z Mixi.
- Jako że w przepowiedni ewidentnie wymieniano pięć miejsc, w których powinniśmy zacząć poszukiwania. Nie mamy jednak tyle czasu, by sprawdzać wszystkie po kolei, dlatego zostaniecie teraz podzieleni na 5 zespołów po 4 osoby. Jako kapitanów zespołów wyznaczam Doctora, Vincenta, Hikaru, Bezimiennego oraz siebie. Będziemy nadzorować pracę drużyny. Lista członków zespołów i miejsce, w wkrótce będzie musiał się udać zostanie wywieszone pod skałą Alphy. To wszystko. Proszę na razie za bardzo się nie rozchodzić. Kapitanów zespołów proszę do mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz