7 maja 2015

Od Argony cd. Airis

- Orzesz ty...  - wyszeptał myśliwy, patrząc gdzieś poza mnie, i ponownie uniósł lufę. Odepchnął mnie mocno w bok. Wystrzelił. Szybko obróciłam głowę w kierunku, chcąc zobaczyć jego cel. W obłokach dymu, z jakby lekko wgniecioną czaszką na czole stał ciemnoszary wilk i warczał groźnie.
  Myśliwy chciał przeładować, jednak basior był szybszy. Skoczył w jego kierunku. W ostatniej chwili przemieniłam się w zwierzę i zepchnęłam go z jego toru lotu. Upadliśmy kawałek dalej w jakieś zarośla. 
  Chcąc uratować myśliwego wyskoczyłam czym prędzej z zarośli, jednak mężczyzna leżał już martwy na ziemi. W jego piersi tkwiła strzałą z czerwonym bełtem. Stanęłam nad jego nieruchomym ciałem z ponurą miną.
- Nie wiem nawet czy miał rodzinę - mruknęłam do siebie i jakby znikąd wyjęłam złotą drachmę.
- Kim jesteś i co robisz na terenie watahy. - Z krzaków za mną wyłonił się tamten basior. - I dlaczego u diabła chciałaś ratować tego mężczyznę. On chciał nas zabić!
  W oczach nieznajomego płonął gniew. Co prawda nigdy wcześniej go nie widziałam, nie mógł być w watasze za moich czasów, a też pewnie nie spotkał wcześniej Arii... jednak jako przedstawiciel watahy... Westchnęłam smutno i stanęłam do niego pyskiem.
- Aktualnie nie znajdujemy się na terenie watahy - uściśliłam smutno. - Jesteśmy dokładnie dwa kroki za granicą. Jedynie tamta wadera jest teraz na terenie Watahy Krwawej Nocy.
  Basior zamilkł na chwilę. Chyba zbiłam go tym stwierdzeniem z pantałyku.
- Przepraszam, że się wtrącę. - Towarzysząca basiorowi wadera podeszła do nas. - Ale to, że jesteś poza granicą wcale nie usprawiedliwia tego, że chciałaś pomóc komuś, kto do nas strzelał.
- Nie chciałam tylko, żeby zginął. - Westchnęłam smutno. - Miałam nadzieję, że mi pomoże, a teraz będę musiała radzić sobie sama. Wybaczcie, ale chciałam jak najszybciej oddalić się od terenów watahy.
  Już chciałam odejść, ale basior chwycił mnie za łapę.
- Nie pozwoliłem ci pójść. Skoro wiesz co to za wataha i znasz jej granice musisz być szpiegiem! - Pysk basiora był bardzo poważny, aż nie wytrzymałam i uśmiechnęłam się krzywo.
- Nie mam zamiaru już więcej tu wrócić, sama czy też z pobratymcami. Mogę wam obiecać, że jak mnie puścicie, już nigdy więcej mnie nie zobaczycie.
(Airis?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz