9 maja 2015

Od Satoshi'ego do Est

Cd. tego

- No dobra. Więc tak. - uśmiechnąłem się. Znalazłem tą watahę podczas moich słynnych podróż, o których opowiem ci innym razem. Uciekłem z dawnej watahy z powodu epidemii.
- Jakiej epidemii? - wadera poprawiła się i znowu się położyła.
- Wszystkie wilki zaczęły zamieniać się w mutanty. Nawet moja rodzina... Nikt tego nie przeżył. Po tym całym incydencie uciekłem z tamtych terenów i po kilku latach dotarłem tutaj. - po tej całej opowieści zapadła kilku minutowa cisza. Wstałem i poszedłem się przewietrzyć. Był już wieczór, więc oglądałem piękną pełnię księżyca. Est po tych kilku minutach podeszła do mnie i szturchnęła mnie nosem.
- Nie martw się. Prawie każdy z nas to przeżył. - schyliłem głowę w dół, po czym zawyłem do księżyca. Wadera była trochę zdziwiona, ale zaczęła wyć ze mną. Wtedy poczułem się jakoś inaczej... W końcu poczułem, że mam kogoś, na kogo mogę liczyć. Na razie nie chciałem tego mówić Est, ale chyba się w niej zakochałem. Po naszym wspólnym wyciu skapnąłem się, że całej tej sytuacji przyglądała się Clair. Rozszerzyłem oczy i zarumieniłem się. Jednorożec uśmiechnął się i położył się z powrotem w koncie.
- Chyba położę się już spać. - Est podeszła do mnie i znowu szturchnęła mnie nosem, po czym położyła się obok Clair. Ja również postanowiłem pójść w klimę i położyłem się w przeciwnym koncie.
(Est? ;d)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz