6 maja 2015

Od Antilqusa CD Airis

(cd. tego)
- Taak... Ładnie tu.
Spojrzałem w turkusowe oczy wadery. Przypominały mi... Oczy mojej matki.
- Musisz gdzieś przenocować. Chodź do mnie.
Szybko przyszykowałem drugie posłanie z lekko wilgotnego mchu, a potem zasnęliśmy.
***
Szliśmy ścieżką w kierunku jaskini Mixi. Musi ona zatwierdzić Airis. Ptaki ćwierkały, spod naszych łap uciekały koniki polne. Istna sielanka.
W pewnym momencie Airis zaczęła węszyć.
- Czujesz to?
Nic nie czułem, a wadera zaczęła iść w nieznanym mi kierunku. Najpierw szła, potem truchtała, biegła, a ja za nią. Po około dziesięciu minutach zobaczyłem duże, jasno fioletowe kwiaty. Jakie szczęście, że mam katar!
Wadera kierowała się do Lilii Wilczej, która wabi zapachem, po czym pożera swoje ofiary. Dookoła jej korzeni bielały kości.
- Airis! Nie idź tam!
Wadera nie słuchała.
Rozejrzałem się gorączkowo. Jeżyny, trawa, maliny, agres... Co?! Maliny?!
Podbiegłem do rośliny, w jej duży liść włożyłem malinowy kwiat. Przykłusowałem do Airis, przyłożyłem jej okład do nosa i związałem trawą jak  kaganiec. Wracały jej zmysły.
(Ai?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz