3 maja 2015

Od Airis

Od trzech dni wędrowałam w poszukiwaniu watahy krwawej nocy. Moja była opiekunka Isabelle dużo mi o niej opowiadała, a ja dotrzymałam słowa, że gdy dorosnę dołączę do niej. Zatrzymałam się przy jakimś wodospadzie, który mijałam już… dokładnie to nie wiem ile razy, bo po dziesiątym przestałam liczyć. Napiłam się wody, która była zadziwiająco czysta i przejrzysta. Nagle usłyszałam jakiś szelest. Jakby ktoś się tu zakradał. Obejrzałam się i z początku pomyślałam, że mi się wydaje, bo nie zauważyłam nikogo prócz motyli latających nad kwiatami, a ten dźwięk, który usłyszałam zdecydowanie nie należał do motyli. Jednak po dłuższym przyjrzeniu się w stronę lasu zauważyłam jakiegoś basiora, który bacznie się mi przyglądał. Był… przystojny. Dobrze zbudowany, miał czerwone uszy, grzywkę i ogon, a reszta jego sierści była w odcieniu niebieskiego. Wyglądał na takiego w moim wieku, może rok starszego. Miał nieufne spojrzenie, co wcale mnie nie dziwi, bo znając życie zaraz okaże się, że wdarłam się na czyjś teren i jestem tu intruzem. Oby tylko nie wynikła z tego jakaś sprzeczka albo walka. Może teraz warto wykorzystać umiejętności i wedrzeć się do jego umysłu. Chciałam tylko sprawdzić jakie są jego intencje. Ku mojemu zadowoleniu nie był nastawiony na wojnę. Był zainteresowany i trochę wystraszony. Tak samo jak ja trochę bałam się go. Wpatrywaliśmy się w siebie dobre paręnaście minut, aż w końcu on postawił pierwszy krok w moją stronę. Jego ruchy były zwinne, prawie bezszelestne i zgrabne. Delikatne stawiał kolejne kroki. Obszedł mnie dookoła wpatrując się jakbym była jakimś zwierzęciem nie z tego świata, a przecież ja byłam tej samej rasy co on. Wyraz jego pyska nagle się zmienił, złagodniał. Na moje szczęście.
- Ty nie jesteś stąd prawda? - zaczął.
- Em… tak - nieufnie przytaknęłam. - Zgubiłam się. - dodałam po chwili milczenia.
- A dokąd się wybierałaś?
- Ja… - coś w mojej głowie kazało mi zachować czujność, ponieważ mimo to, że on wyglądał w miarę przyjaźnie, ja przecież go nie znam.
- Nie bój się, możesz mi zaufać. - powiedział niemal natychmiast widząc moje wahanie.
 -Szukam watahy krwawej nocy. - przyznałam w końcu.
- Och to wspaniale! - uśmiechnął się, ale gdy zobaczył zakłopotany wyraz na moim pysku od razu wytłumaczył - Należę do niej, właśnie znajdujemy się na jej terenie. - odpowiedział. - mogłabyś opowiedzieć mi coś o sobie? - skinęłam.
- A co chcesz wiedzieć?
- Jak się tu znalazłaś? Opowiesz o swoim wcześniejszym życiu?
- Nie ma co opowiadać. Rodzice nie chcieli mnie wychowywać, wychowała mnie jakaś obca wilczyca, której dziękuję, ale nigdy nie nazwałabym jej swoją matką. Chciałam znaleźć rodzinę. Dołączyć do tutejszej watahy. A ty, powiedz coś o sobie.
(Antilqus? :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz