Szept…
Oglądam się za siebie. Nie… to znowu tylko w mojej głowie.
I znowu… Muszę być blisko. Albo nawet i na miejscu. Szkoda, że nikt nie pofatygował się oznaczyć tych terenów. Czemu by tu nie walnąć takiej wielkiej flagi z kwiatkami i napisać “wataha”?
Powinien mnie już ktoś “przywitać”. Nie żebym była obcym wilkiem na tych terenach. Może to wataha hipisów?
Albo po prostu podobam się tamtemu basiorowi.
- Zamierzasz tam jeszcze długo siedzieć? - zapytałam.
Zero reakcji. Zwróciłam się w jego kierunku i zaczęłam iść.
- Co, wstydzisz się, wilczku?
Nie słyszał mnie. Wpatrywał się w koronę drzew, nie we mnie. Podeszłam po cichu do niego.
- Bu?
Zdziwiony basior spojrzał na mnie. Oczy mu się rozszerzyły, cofnął się do tyłu.
- Nie bój się, głupi - uśmiechnęłam się - Gdybym chciała ci coś zrobić, już byś nie żył. Jestem Mitsuki, a ty?
(Korso?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz