1 listopada 2014

Od Akumy - Wyprawa

  Anastasia uderzyła o ziemię z głuchym łomotem. Spojrzałem prosto w wylot głośnika. Nie byłem pewny czy mag może mnie widzieć, ale wiedziałem, że może mnie słyszeć.
- Zrobiłem, co kazałeś - oznajmiłem - Oddałeś mi Arię, ale co z kryształem?
  Na środku pokoju pojawił się białowłosy mężczyzna.
- Bardzo go pragniesz, mam rację? - zapytał z poufałym uśmiechem, pochylając się lekko w moim kierunku - Czyżbyś pragnął przy jego pomocy zauroczyć tamtą damę? A może myślisz o czymś innym, czymś większym?
- Odmawiam udzielenia odpowiedzi - powiedziałem zimno - Daj mi go teraz albo...
- Albo co? - przerwał mi mag
- Albo... 
  W tym momencie biały kształt poderwał się niespodziewanie z ziemi. Niczym smuga światła przylgnął do kamienia na szczycie laski, po czym odskoczył do tyłu ze zdobyczą w dłoniach. W oczach dziewczynki odbijał się błękitny blask kryształu w kształcie gwiazdy.
- Mitsuketa... - wyszeptała siadając na ziemi, dalej nie odrywając oczy od klejnotu
- Ario... - powiedziałem cicho patrząc na zafascynowaną kamieniem dziewczynę
- Jak ona to zrobiła? - zapytał równie zdziwiony jak ja mag
  Spojrzeliśmy po sobie. Mężczyzna westchnął i odrzucił pusty patyk. 
- Cóż. Każdy z nas wykonał swoje zadanie - i ruszył w kierunku drzwi
  Gdy już miał wyjść jakaś nieznana siła wepchnęła go z powrotem do pomieszczenia i w drzwiach pojawił się różowo-niebieski kształt - dziewczyna w nieokreślonym wieku o pięknych, niebieskich oczach. Wciągnęła głęboko powietrze przez nos i uśmiechnęła się szeroko.
- Mistrzu! - wykrzyknęła i z niesamowitą prędkością rzuciła się mi na szyję
  Po chwili otrząsnąłem się z zaskoczenia i odsunąłem ją od siebie.
- Nar-cyza? - zapytałem niepwenie
- Oczywiście!
- Co ty tu robisz?! - warknąłem, a w moich oczach pojawił się gniew - Kazałem ci zostać i zająć się watahą!
- Ale...
- Nie ma ale! A ty wracaj! - kątem oka zauważyłem, że mag zaczyna skłaniać się ku drzwiom
- No wiesz co?! - mruknęł odwracając głowę w moim kierunku
- Teraz pogadamy - wyminąłem Narcyzę i zamierzyłem się do cisu, dokłanie w tym momencie, w którym Mixi mocno chwyciła maga za barki
  Moja pięść znalazła się tuż przed jego nosem i...! Zapadliśmy się w ciemność, a już po chwili pod nami zmaterializował się twardy, betonowy chodnik. Szczęśliwie tym razem upadek nie był aż tak bolesny. Podniosłem się powoli z ziemi. Nad moją głową znajdowała się olbrzymia wieża:
- Co u Hadesa...? - mruknąłem do siebie - Przecież zdobyliśmy kryształ...
- Nie cały - odwracam się za siebie i widzę Arię, dalej wpatrzoną w klejnot - To tylko jeden z odłamów. Gwiazda.
(Narcyza?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz