1 maja 2015

Od Mako

Wybrałem się na spacer, po lesie. Delektowałem się zapachami kwiatów, śpiewem ptaków, nade wyraźnie czułem pulsujące serce leśnej dziczy. Każde ciepło ciała, każdy oddżech był dla mnie czymś wyjątkowym. To niezwykły cud dla kogoś takiego jak ja. Wiecznie zimnego, wiecznie milczącego. Po tak długim czasie wciąż nie mogę się pogodzić z tym czym się stałem. Cieniem życia, odbitką uczuć i marzeń. Byłem skazańcem, a moim łańcuchem była przysięga, którą złoyłem. Ale jednak byłem tu, czułem to wszystko. Jak to możliwe?
Nagle usłyszałem szelest, ledwie dosłyszalny szept liści. Potem poczułem znajomy zapach innego wilka, moje zmysły wyczuliły się wykrywając czyjąś obecność. Odwróciłem się i przeszedłem na wylot przez najbliższe drzewo, za którym czaiła się obca wadera.
- Witaj - powiedziałem.
Wilczyca tylko otworzyła oczy ze zdumieniem.
- Nigdy nie widziałaś ducha? - spytałem całkiem poważnie.
(Jakaś miła wadera?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz