13 października 2015

Od Somniatisa cd. Tiffany

  Somniatis widział błyski szaleństwa w oczach towarzyszki. Chwycił ją mocno za ramię i pokręcił głową, mówiąc tym samym: "nie rób tego". Dziewczyna nieco się uspokoiła, jednak nadal niemal czuć było kipiącą od niej wściekłość. Stwory różnych raz przeszukiwały pomieszczenie, sprawdzały wszystkie dostępne kryjówki, chłopak był pewien, że nie zapomną o szafie. Musiał coś szybko wymyślić. Obrócił się przodem do tylnej ściany szafy. Czystym obłędem byłoby, gdyby w szafie były drzwi, czyż nie?
  Przyłożył do nich dłoń, a wokół niej pojawiła się niewielka pieczęć. Czarnowłosy nadal był słaby po ostatnich wydarzeniach. Jednak tyle mocy musiało wystarczyć. Skupił się na tym tylko jednym celu. Musi przecież chronić podopieczną. Musi chronić siebie, żeby móc chronić Tiffany. Pieczęć nieco powiększyła swój rozmiar, mimo to powstałe drzwiczki były niewielkie, na dodatek na wysokości piersi basiora. Otworzył je, by spojrzeć w ciasny tunel, wykopany jakby przez jakieś dzikie zwierze. Prawda, pomyślał o lisie, kopiącym bezpieczną norę.
  Wskazał dłonią dziewczynce otwór i zmarszczył brwi, rozkazując jej tam iść. Tytania zapewne by zaprotestowała, gdyby mężczyzna już jej nie podnosił, by ułatwić dostanie się do przejścia. Dziewczynka weszła do tunelu przednimi dłońmi, po czym przemieniła się w wilka i dalej jęła czołgać się w tejże formie. Skrobanie pazurów musiało zostać usłyszane, bo czarnowłosy kontem oka ujrzał, że jeden z żywiołaków strzyże uszami i rusza w kierunku szafy. Gdy tylko było dostatecznie dużo miejsca w korytarzyku, wskoczył do niego za towarzyszką, przywracając szafę do poprzedniego stanu. Również przemienił się w wilka i podążając za brązową kitą podopiecznej, czołgał się przez tunel. 
  Nagle jego towarzyszka zniknęła, a wkrótce sam Somniatis ujrzał słońce. Uciekinierzy wyszli w piękny, słoneczny dzień w... jakimś parku. Basior szybko zorientował się, że wyglądają nie na miejscu i przybrał ludzką formę. Rozejrzał się dokoła, zastanawiając się, gdzie właściwie się znaleźli. Tiffany również się przemieniła.
- To nie wygląda jak Erdas - stwierdził czarnowłosy. - To zdecydowanie nasz świat.
- Jak...? - Tytania nie mogła wyjść ze zdziwienia. - To jakaś sztuczka zmiennokształtnych?
  Wyglądała na zaniepokojoną, jednak Atis nie podzielał jej obaw. Widział świat dokoła, to nie była fikcja. Wszystko było dokładnie tym, czym się wydawało. Bez słowa ruszył przed siebie, by stanąć na brukowanym chodniku, prowadzącym do ruchliwej ulicy.
- Europa - stwierdził. - Konkretnie Polska. Do Ainelysnart mamy kawałek, jednak nie aż tak daleko. Możemy tutaj wykupić przelot samolotem. W kończy nasz premier stąd pochodzi.
(Tiffany?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz