23 października 2015

Od Est cd. Tyks

*Nightmare*
- Wiem, że obiecałem i tak dalej, ale no wiesz... bez tego byłoby nudno. Chcę trochę zaostrzyć grę, ale za nim opowiem ci o nowych zasadach pozbędę się tego niewygodnego ciałka. - W mgnieniu oka, zamieniłem się z powrotem w smoka. Tyks patrzyła na mnie z nienawiścią w oczach. - Po pierwsze od teraz będziesz w ludzkiej postaci, mam nadzieję, że ci to utrudni życie. - Uderzyłem ogonem w ziemię. Po chwili Tyks, przemieniła się w człowieka. - Po drugie masz do uratowania też swojego braciszka...
- Co?!
- Uspokój się nic mu nie będzie... na razie. No i to na tyle, powodzenia. - Uśmiechnąłem się i wycofałem w cień. Zaczyna mnie to już nudzić... ale nie odzyskałem do końca sił, by ich zaatakować. Wrócę do Est i wypełnię swój plan do końca. 
*Est*
- Wiesz co? Już nie ważne...
- Ej no jak już zaczęłaś to dokończ
- Naprawdę... to już nie jest ważne. - Westchnęłam, nie czas na takie pytania. Powinnam wymyślić jak się stąd wydostać... i to szybko, za nim będzie za późno.
- Na co będzie za późno? - zaczęłam rozglądać się dookoła.
- Wychodź Nightmare! I przestań czytać mi w myślach! - z ciemności wyłonił się się smok.
- Nie chciałem panienki urazić...
- A od kiedy taki szarmancki się zrobiłeś?
- Od... nie twoja sprawa! A teraz... kto... kto ci pozwolił dotykać Est! - Co?! Nawet nie zauważyłam, że Awery mnie obejmuje. Szybko zdjęłam z ramienia jego łapę i kiedy miałam już coś powiedzieć nagle... na moim ciele zacisnął się żelazny uścisk. Zostałam pociągnięta do tyłu, wisiałam chwilę w powietrzu a potem upadłam na ziemię. Byłam poza magiczną klatką. Lekko zdziwiona wstałam i spojrzałam na smoka, co on znowu kombinuje?
- A teraz... weźmiemy ślub.
- Aha... czekaj... CO?! - zrobiłam się czerwona jak burak. - Chyba cię powaliło.
- Nie...?
- Tak!
- Dobra, siedź cicho... trzeba cię przygotować. - Całe pomieszczenie rozświetliło się, wszędzie świeciły lampy. Światło raziło mnie w oczy. - Ślub upodobnimy do ludzkiego, więc zamienimy cię w człowieka. - Nightmare uderzył ogonem o ziemię. W mgnieniu oka przemieniłam się w człowieka. - Teraz postarzymy o dwa miliony lat byś była około w moim wieku. - Smok ponownie uderzył ogonem o ziemię. W ciągu kilku sekund zestarzałam się. - Spójrz... - Przede mną pojawiło się ogromne lustro, chwilę się w nim przeglądałam. Byłam wysoką dziewczyną o szczupłej sylwetce z długimi włosami, aż do ziemi, oczy znacząco pojaśniały. Cera dalej była śnieżnobiała bez żadnych zmarszczek. - Te włosy są za długie... trzeba je związać. - Po tych słowach włosy same z siebie związały się w dwa kucyki. - Teraz... czas na twoją suknię ślubną. - Suknia sama z siebie pojawiła się na mnie, była biała i szeroka. Miała koronki na dole. Cała była pomarszczona, co dodało jej uroku. Gorset był bez ramiączek, wąski i przylegający do ciała. Do sukni przyłączony był przepiękny długi koronkowy welon, do tego białe buty na wysokim obcasie, ale... ja tego nie chcę! Nie chcę żenić się z Nightmare'm. Chciałam krzyczeć, uciekać... nie mogłam. Coś trzymało mnie w miejscu, nie mogłam... nic zrobić. - Zostałem jeszcze ja. - Nightmare przybrał wygląd wysokiego chłopaka o szczupłej sylwetce. Miał czarne włosy i złote oczy, a na sobie miał czarny garnitur. - A... i jeszcze ten cymbał. Będzie naszym świadkiem. - Nightmare pstryknął palcami. Klatka razem z Awerym zniknęła. Po chwili Awery ponownie się pojawił, był przywiązany do krzesła, usta miał zaklejone taśmą. Na sobie miał garnitur. - Czas zacząć ślub...! - Nightmare ponownie pstryknął palcami, przed nami pojawiło się kilka stopni. Nightmare wszedł pierwszy potem złapał mnie za ręce i wprowadził na górę. Chciałam się wyrwać, uderzyć, uciec, jednak moje starania szły na marne, byłam najwyraźniej kontrolowana przez Nightmare'a. - Odpuśćmy sobie przysięgi i przejdźmy do rzeczy.
- Nightmare przyciągnął mnie do siebie. Nachylił się i kiedy miał mnie pocałować... poczułam, że odzyskałam władze nad ciałem. Natychmiast kopnęłam go w brzuch i odepchnęłam z całej siły, Nightmare upadł na ziemię i chwilę się po niej toczył. Szybko podbiegłam do Awerego i rozwiązałam go.
- Musimy stąd jak najszybciej uciekać. - Chłopak kiwnął głową i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Pchnęłam wielkie drzwi i wbiegliśmy do labiryntu.
*Nightmare*
Patrzyłem jak uciekają... Nie od puszczę jej tego, wszyscy... zginą. Jeżeli nie będzie ze mną, to nie będzie z nikim. Zacząłem kaszleć i pluć krwią. Koniec zabawy, w miłego smoczka... Wstałem i powolnym krokiem ruszyłem w stronę ofiar.
(Tyks? Jest dobrze? :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz