19 października 2015

Od Tiffany cd. Chitoge

*Tiffany*
-
_Mój brat ma kłopoty, i muszę mu pomóc. -_wydusiłam to z siebie. Musiałam znaleśźć schronienie przed burzą. W oddali już grzmiało. Wstałam., posłałam spokojne spojrzenie Chi, dając jej znak, aby się nie bała. Jako dwunastolatka byłam i tak niezwykle odważna i nigdy nie płakałam ze strachu. Taka natura mroku. Mrok się nie boi, mrok sam w sobie jest strachem. Zawsze dążył do władzy. Jednak nie każdy., mi zależało jedynie na moich bliskich. I tego zamierzałam się trzymać.
*Wajper*
Obudziłem się przywiązany do drzewa. Wokół mnie roznosiła się
(jak uczta może się roznosić?) uczta. Brzuch skręcał mnie z głodu. Ciekawe, co obecnie robi moja siostra? Ręce miałem związane liną, oczywiście (?) więc nie mogłem się ruszyć. Siedziałem więc i czekałem. Nawet nie wiem na co. W tłumie wojowników dało się dostrzec wilki i zmiennokształtnych., żywiołaków tu nie było. Raz po raz przyglądałem się, co zamierzają ze mną zrobić. Kilka razy okazałem się zbyt wielkim tchórzem i zostawiałem swoją siostrę. Tym razem będę twardy.
*Tiffany*
Słysząc grzmoty czym prędzej wybiegliśmy z lasu do pierwszej lepszej jamy. Nie wyczułam w niej żadnego zagrożeni
ea. Chi przemarzła do suchej nitki. Zdjęłam swój sweter i podarowałam go koleżance. Podziękowała mi skinieniem głowy. Odwzajemniłam. Czekały nas ciężkie dni. Do jaskini ktoś wszedł.(Chitoge? :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz