10 października 2015

Od Est cd. Tyks

  Rozmawialiśmy o planie, nie za bardzo słuchałam, gdyż obserwowałam poczynania smoka. Cieszył się przestrzenią, którą tu posiadał, gdyż u mnie nie mógł nawet latać. Przez pierwsze lata był bardzo agresywny, ale teraz stał się spokojny, nie aż tak bardzo, ale widać poprawę. Nightmare, jednak dalej stwarzał zbyt duże zagrożenie dla świata. Po pierwsze swoją wielkością a po drugie jest jeszcze zbyt agresywny. Kiedyś myślałam o oswojeniu go, ale to chyba nie możliwe... zbyt kochał ciemność i śmierć, by teraz służyć jakiejś małej, słabej wilczycy, która do tego jest córką demona, który go tu uwięził. 
- Co o tym myślisz Est? - podskoczyłam wystraszona. Zapomniałam już o stojącej obok Tyks. Nagle poczułam coś dziwnego na plecach, odwróciłam się i zobaczyłam... ogon smoka. Po chwili zostałam pociągnięta w dół. Dookoła nastała ciemność, w oddali świeciło małe, słabe światełko. Siedziałam w klatce.

*Nightmare*
Ściągnąłem ją w podziemia, teraz muszę zająć się o tą tutaj. Uśmiechnąłem się szeroko, jeżeli wszystko dobrze pójdzie uda mi się. Muszę to tylko dobrze rozegrać. 
- Witaj Tyksono, jak widzisz zostaliśmy sami. - tamten się nie liczy! - Ciekawi cię czemu Est zniknęła? To proste, teraz zabawimy się w pewną grę... 
- Nie będę się bawić z tobą w żadne gierki! Oddawaj mi ją i tyle. - dziewczyna zaczęła na mnie krzyczeć. Zacząłem się głośno śmiać, lubię takie ostre dziewczyny, ale ja tu rozdaje teraz karty.
- Oddam ci ją kiedy wykonasz moje zadanie, musisz odnaleźć ją w labiryncie. - Nie czekając na odpowiedź uderzyłem ogonem w ziemię i znaleźliśmy się w podziemiach. - Ah... nie będziesz mogła wrócić do realnego świata, póki jej nie uratujesz. Powodzenia. - Uśmiechnąłem się i zniknąłem w pobliskim cieniu.
(Tyks? Ratuj :D)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz