13 października 2015

Od Ashury

Szafa ze starymi ubraniami, zestaw kijów do golfa, mnóstwo obrazów, stos książek, długo by jeszcze wymieniać. Siedziałam na strychu i przeglądałam te wszystkie graty w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Po ostatniej burzy wysiadł prąd i nie miałam co robić. Siedziałam na starej wielkiej kanapie i myślałam kiedy by to wszystko posprzątać. Do tej pory znalazłam jedynie stary album, polaroid, i co najdziwniejsze, tajemniczą mapę piwnicy, o której nawet nie wiedziałam. Przecież w moim domu nie było nawet schodów do piwnicy lub czegokolwiek podobnego. Robiło się późno a nie miałam zamiaru siedzieć po ciemku na strychu. Kiedyś zatrzasnęłam klapę i całą noc siedziałam w kącie, a każde pudło wyglądało jak wielki potwór. Wstałam, poślizgnęłam się małej piłce i wylądowałam z powrotem na ziemi.
Głupia piłka.
Podniosłam się, ostrożnie i kulturalnie zeszłam na dół. Tym razem o nic nie walnęłam i bezpiecznie doszłam do kuchni. „Tu też trzeba posprzątać”. Rzeczywiście, kuchnia nie wyglądała zbyt urodziwie. Śmieci nie mieściły się w koszu, szafki były pootwierane a na podłodze leżało mnóstwo pokruszonych ciastek. Wzięłam wielką paczkę ciasteczek z szafy, zaparzyłam sobie kakałko i usiadłam przed kominkiem. Było cieplutko, milutko i przyjemnie. Owinęłam się kocykiem i zasnęłam. Nie przespałam nawet pięciu minut, moje picie wylało się na mnie a ja obudziłam się z wrzaskiem.
Głupie kakao.
Zmoczony kocyk, wylane picie, gorzej już być nie może.
- Nie pozostaje mi nic innego jak przeczekać te dwanaście godzin. – Mruknęłam do siebie.
Najpierw znalazłam starą lampę na korbkę. Kto trzyma takie rzeczy w domu? Powlokłam się do pokoju służącego mi za sale treningową. Wykonałam kilka podstawowych ćwiczeń i zaczęłam celować moimi nożami w tarcze powieszone na ścianie. Oddałam cztery rzuty ale tylko trzy były celne. Wciąż nie doszłam do perfekcji. Wyjrzałam przez okno. Zaraz. Ktoś chyba szedł ścieżką przed domem.
- Tak ze mną źle, że mam omamy? – Powiedziałam sama do siebie i uśmiechnęłam się. „Może jednak lepiej dokładnie zamknąć drzwi?” pomyślałam bez cienia ironii. Zeszłam na dół i zabezpieczyłam dokładnie drzwi i wszystkie okna. Zaparzyłam sobie drugą porcję kakao i usiadłam na krześle w kuchni. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w cisze. Zaczęło padać. Otworzyłam oczy i przez ułamek sekundy zobaczyłam czyjś cień za oknem. Przerażona, nie myśląc popędziłam do salonu i w tempie ekspresowym zbudowałam małą fortecę z poduszek.
- To tylko moja wyobraźnia, pewnie mam coś nie tak ze wzrokiem i w ogóle? Kto to był? – Wzrok latał mi jak szalony, jeszcze nigdy się tak nie czułam. Zdecydowanie za dużo horrorów. Zdecydowanie.
Siedziałam skulona w ciasnocie przez kilka minut, aż usłyszałam pukanie do drzwi. Wcisnęłam się głębiej między poduszki. Znów pukanie. I znów. „Jaki włamywacz pukałby w drzwi domu, do którego chce się włamać?”
- Dobra Ash, nie takie rzeczy już robiłaś. Zawsze możesz mu przyłożyć patelnią? Tak długo jej nie myłam, że sam smród zabije. –Mówiłam do siebie, co nie było dobrym znakiem. – Dlaczego zostawiłam miecze na górze? Dlaczego nie pomyślałam o tym? Jestem głupia. Eh, trzeba bronić swojego. Niestety.
Wygramoliłam się z pod poduszek i powoli, z patelnią i nożem kuchennym w rękach podeszłam do drzwi. Bałam się spojrzeć w okna, nie spuszczałam wzroku z wejścia. Zerknęłam przez wizjer ale nikogo nie zobaczyła, ktoś przesłaniał widok. Znów pukanie. I znów i znów. Tan ktoś zaraz wyważy mi drzwi!!! Na to nie pozwolę! Uchyliłam je powoli i ujrzałam czarny cień. 3. 2. 1.Wydałam z siebie dziki okrzyk wojownika i zdzieliłam mojego gościa patelnią po łbie.
- Kim ty do wszystkich diabłów jesteś?! – Wrzasnęłam na cały dom.
(Ciekawe czy ktokolwiek dokończy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz