5 października 2015

Od Chitoge cd. Tiffany

- No pewnie! - krzyknęłam uradowana. Hotel byłby najgorszą opcją przy ilości pieniędzy jakie mam. Ostatnio wszystko wydałam na drogi, nielegalny sprzęt muzyczny i nie zostało mi zbyt wiele. Dziewczyna bez słowa wstała z ławki, zrobiłam to samo i po chwili ruszyliśmy w stronę domu Tiffany. Było to trochę dziwne... idę nocować do dziewczyny, którą dopiero poznałam. To nawet brzmiało dziwnie, ale czuję, że mogę jej ufać. Ta... jak ostatnio uwierzyłam mojemu przeczuciu to wylądowałam w dziurze w, której siedziałam kilka godzin. Ale to przeczucie było inne, bardziej... wiarygodne? Chyba tak to mogę ująć. Tak byłam pochłonięta myślami, że nawet nie zauważyłam kiedy z Tiffany doszliśmy na miejsce. Dziewczyna lekko mną potrząsnęła, dopieru wtedy zaczęłam się wracać na ziemię. Rozejrzałam się dookoła, staliśmy pod sklepem zegarmistrzowskim, o nie... tak blisko... była kawiarenka w, której pracowała ciocia. Może uda mi się przed nią jakoś ukryć... jakoś. Weszliśmy do środka, było tu nawet ładnie, tak... staroświecko. Przynajmniej ja tak uważam niestety, ale nie znam się zbyt dobrze na wystrojach wnętrz. Wolę słuchać muzyki, rysować albo przynajmniej walczyć.
- Em... to ja pójdę po pana Somniatisa. - oznajmiła Tiffany i zniknęła za ladą. Kojarzy mi się skądś te imię... mówili o nim sprzedawcy sprzętu muzycznego i ktoś jeszcze...
(Tiffany? ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz