14 października 2015

Od Casprina cd. Miris

  Popatrzyłem na smoka, który siedział na rękach dziewczyny. Skąd się wziął? Tego nie wiem, ale nie można go tak zostawić. Nagle usłyszałem krzyki, zapewne jakiejś kobiety. 
- Też to słyszysz? - zapytała Miris.
- Tak - odpowiedziałem obojętnie.
- Może sprawdźmy, kto i dlaczego tak krzyczy.
- Niby po co?
Dziewczyna popatrzyła na mnie z lekkim zaskoczeniem.
- Nie poznaję cię - rzekła, po czym podeszła do okna.
- Przed twoim domem jest jakaś kobieta, wygląda na wystraszoną. Obok niej skacze mały... smok - powiedziała - może jednak wyjdziemy.
Udawałem, że słyszę i patrzyłem na zegar, na którym była godzina 22:47. Miris podeszła do mnie i popatrzyła na mnie poważnie. Odwróciłem głowę w jej stronę i zapytałem:
- Jak wygląda ta kobieta?
- Ma krótkie, brązowe włosy, jest trochę przy kości i ma na sobie zielony dres - odpowiedziała dziewczyna. 
- To moja sąsiadka.
- Więc może pomóż jej.
- Nie przepadam za nią.
Smokowi zabłysnęły oczy. Miris popatrzyła na niego, po czym powiedziała:
- Zrób to dla smoka.
- No dobra - odparłem przewracając oczami. Wstałem i razem z dziewczyną wyszliśmy z domu. Tam ujrzałem przerażoną sąsiadkę stojącą nieruchomo i małego smoczka podobnego do tego na rękach dziewczyny, który biegał wokół niej. Niechętnie podszedłem do kobiety.
- Och, to pan, panie Casprin. Jak dobrze pana widzieć. Niech pan zabierze to coś - błagała. No tak, sąsiadka boi się wszystkiego, co łuskowate. Mogła sobie darować nocne bieganie. Szczerze, i tak nie wygląda szczuplej. Ale do rzeczy. Wziąłem smoka na ręce, który ugryzł mnie w rękę. Podwinąłem rękaw i ujrzałem krew. Popatrzyłem złowrogo na smoka. Malec zrobił przerażoną minę, jakby ujrzał potwora ze swoich koszmarów. Zaczął się strasznie wiercić. Ledwo go trzymając wróciłem z Miris do domu. Przed wejściem usłyszałem głos sąsiadki:
- Bardzo dziękuję panu. Miłej nocy.
W salonie położyłem smoka na dywanie. Ten nadal wystraszony zwinął się w kulkę. Miris położyła obok niego drugiego smoka, który zaczął go lekko szturchać. Popatrzyłem na ranę na mojej ręce, z której cały czas leciała krew.
- Głupi smok - mruknąłem pod nosem, po czym popatrzyłem na dziewczynę i powiedziałem:
- No i teraz mamy dwa smarkacze, to znaczy smoki.
(Miris?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz