5 października 2015

Od Argony

  Przylgnęłam nisko do basiora, unieruchamiając go. Fala wybuchowa wstrząsnęła moim ciałem z ogromną siłą i wraz z Satoshim... Skullem przetoczyliśmy się o kilka metrów. Osłaniałam go własnym ciałem, ciało parzyło mnie żywym ogniem. Materiały wybuchowe, użyte przez członków watahy były na prawdę dobrej jakości. Zasypała mnie fala gruzu i odłamków, coś wbiło się boleśnie w moją przednią łapę. Czułam, jak ciepła krew spływa po mojej łopatce. Basior wykorzystał moje osłabienie, by mnie z siebie zrzucić. Uderzyłam o coś twardego, jednak nie ogłuszyło mnie to. Lata ćwiczeń pokazały swoją wartość.
  Jednak nie zdało mi się to na nic, gdyż zaledwie kilka sekund potem z powoli opadających dymów magazynów wyłonił się jakiś żołnierz. Widząc nieznajomego wilka oraz Skulla warczącego na niego bez wahania wycelował z broni i strzelił tylko raz. W mojej czaszce eksplodował ból, świat wywrócił się do góry nogami.
***
  Przebudzenie było bardzo zimne i nieprzyjemne. Otworzyłam powoli wilcze ślepia. Leżałam na boku w jakimś betonowym pomieszczeniu. Wokół mnie panowała ciemność i cisza. Chciałam się podnieść, jednak ból w głowie sprawił, że od razu się położyłam. Dopiero teraz zauważyłam, że połowę łba ktoś owinął mi bandażem.
- A więc zwykła kula nie była w stanie mnie zabić. - Westchnęłam ciężko i zebrałam wokół siebie mrok, który zaczął powoli leczyć moją ranę.
 Trwało to długo. Minuty przeradzały się w godziny, a ja dalej monotonnie reperowałam kolejne tkanki. Nie mogłam się pomylić, gdyby tak się stało mogłam nieodwracalnie zniszczyć swój mózg. 
  Niespodziewanie usłyszałam szczęk łańcucha i odgłos kroków oraz pogodny głos.
- Już tyle razy byłem w więzieni, że kolejna odsiadka nie robi na mnie wrażenia. Nigdy nie jadłem posiłków tak regularnie jak w pace. Wprost nie mogę się doczekać!
  Drobny, czarny stworek poszybował w kierunku krat. Coal Tar, potocznie zwany kurzykiem, był jedynym stworzeniem mroku, którego moja świadomość odnalazła w tej celi. Jego oczami spojrzałam na umięśnionego i wytatuowanego chłopaka, typu berserk o włosach zafarbowanych na blond, ale tylko z góry. Z boków wystawały kępki ciemniejszych kłaków. W uszach miał kilka kolczyków, a na nosi metalową sztabkę. Ręce miał skute masywnym łańcuchem. Musiał być niebezpieczny lub... mógł być posiadaczem genu. Chciałam przyjrzeć się mu osobiście, jednak nie mogłam w tamtym momencie wstać. 
  Ku memu zdumieniu głosy nie oddaliły się zbytnio, za to rozległ się szczęk zamka w sąsiedniej celi i nieprzyjemny dźwięk upadającego na beton ciała. Nieznajomy został uwięziony zaledwie za ścianą! Już chciałam podczołgać się do oddzielającej nas przeszkody, gdy zamek w mojej celi szczęknął. Znieruchomiałam i wyrównałam oddech, zamknęłam oczy.
  Ktoś szturchnął mnie twardym butem.
- To nie zdechnie? - spytał twardy, męski głos. - Chciałem zamienić kilka słówek z tak zacną osobą jak sama Zdrajczyni, Argona.
  Poczułam przedziwny chłód, rozchodzący się po całym moim ciele. On mnie znał. Wiedział, kim jestem. Czyżby od dawna wiedzieli, że mam gen...? Nie. To niemożliwe. Doskonale się kryłam, nikt nie mógł wiedzieć. To moja wilcza forma musiała mu przypomnieć... Kto to właściwie był?
- Tylko jej nie uszkodź, Ćpunie. - Niski, ciepły głos nie pozostawiał miejsca na wątpliwości. Drugą osobą był sam Generał Mielentij. W tym momencie poczułam bardzo głupi wstyd, że go zdradziłam. Był przecież tak dobrą osobą. - Będziemy musieli z nią porozmawiać, jak już wróci jej świadomość. Po tym... z ciężkim sercem oddam ją w twoje ręce. Szkoda, była tak dobrze zapowiadającym się naukowcem.
  Drzwi trzasnęły i zostały zamknięte ze zgrzytem zamka. Otworzyłam oczy. Ja na prawdę byłam Zdrajcą, ale taka już moja rola. Ostrożnie podpełzłam do ściany celi i przyłożyłam do niej wilcze ucho. Na razie nie chciałam próbować przemiany, bojąc się, że słabe ciało ludzkie nie wytrzyma uszkodzeń. Chwilę nasłuchiwałam, jednak z celi nie dobiegały żadne odgłosy.
- Za co cię posadzili? - zadałam najmądrzejsze pytanie, na jakie mnie było w tamtym momencie stać.
  Przez chwilę panowała cisza, jednak potem zza ściany dobiegły mnie odgłosy szurania.
(Rori? Tak jak obiecałam, jest dzisiaj^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz