8 października 2015

Od Argony cd. Korso

  Na chwilkę skamieniałam, słysząc znajome imię, jednak zorientowałam się, że przecież jesteśmy w przyszłości i to naturalne, że Korso tu jest. Widocznie ostatecznie razem z Doctorem powrócili do przeszłości. A co do drugiego...
- Spotkałam już dzisiaj Hoinkasa - wyznałam - i wyglądał dość zdrowo.
- Jak na basiora bez ręki zapewne tak. - Narcyza uśmiechnęła się krzywo. - Jest jednym z najlepszych saperów-zabójców w całym WKNie. Jest tutaj bardzo szanowany, choć rzadko się pojawia, a jak już to po to, by uleczyć wyjątkowo paskudne rany. Odkąd świat się rypnął stał się strasznym samotnikiem.
  Milczałam chwilę, przetwarzając informacje. Świat się rypnął. Co przez to miała na myśli? W którym momencie się to wydarzyło i z powodu jakiego wydarzenia? Nie chciałam pytać, by nie nabrała podejrzeń.
- Kto właściwie jest przywódcą w waszej organizacji? - spytałam jakby mimochodem.
- Wspominałam już chyba... - powiedziała, a gdy pokręciłam przecząco głową, odparła: - Erna jest Alphą, a ja Bethą i Generałem.
- A... - Chciałam zapytać o Mixi, ale nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. - Możesz mi opowiedzieć o przeszłości organizacji? - wybrnęłam.
- Przeszłości? To długa historia. Co konkretnie chcesz wiedzieć? - Zdziwiła mnie chęć, z jaką wadera odpowiadała na moje pytania. Musiała mieć w tym jakiś cel. Zapewne chce mnie wcielić do organizacji, zapewne brakuje im członków.
- Możesz zacząć od upadku - powiedziałam.
- Uhm... Mieliśmy wtedy inną Alphę... Mixi... - Pysk Narcyzy był nieprzenikniony. - Niestety, podczas pewnej misji została pojmana, a potem zabita. Organizacja, pod wodzą Erny nie była już tym samym. Ludzie niemal nas wyniszczyli, a potem... wybuchła wojna między ludźmi, zrzucono jakieś bomby w różnych częściach globu. Do teraz nie wiadomo, kto to zrobił i dlaczego. Rypsnęło tak, że zmiotło z powierzchni ziemi większość zabudowy wyspy, a fala wybuchowa wywołała olbrzymie Tsunami, niszczące resztę świata. Ponadto nasilił się efekt cieplarniany i dlatego jest tak gorąco. Co dużo mówić? Razem z ludźmi zginęło wiele wilków, a reszta nie jest taka, jak wcześniej. Aktualnie zajmujemy się urządzeniem sobie jako tako bytowania na tej planecie i rozbrajaniem min, pozostałych po wojnie. 
  Skinęłam głową ze zrozumieniem. Mixi byłą Alphą i została zabita. Mixi była Alphą. Mixi - Alphą. To mogło znaczyć tylko jedno - przegrałam wojnę, a ona panowała spokojnie do śmierci. Westchnęłam. Skoro i tak przegrałam to powinnam się urządzić tutaj. Może uda mi się przywrócić watasze dawną świetność w tych czasach? Muszę się lepiej zorientować w sytuacji.
- Mogłabym spotkać się z Alphą? Chciałabym dołączyć do waszej organizacji. - Tą formułkę tak wiele wilków powtarzał, gdy pragnęło stać się członkami stada, że nie mogłam się powstrzymać, by tym razem samemu jej nie użyć.
- Oczywiście. - Oczy wadery rozbłysły wesołym blaskiem. Miałam rację, tego właśnie chciała. - Wyruszymy wieczorem. Wtedy najbezpieczniej się przemieszczać, pod osłoną nocy. No i muszę przygotować ekwipunek. Ernie na pewno przydadzą się zapasy i świeże bandaże.
- Mogę się rozejrzeć po bazie? Spotkałybyśmy się tutaj, wieczorem.
  Czara wadera zawahała się, ale tylko przez chwilę.
- Zgoda. Do zobaczenia.
(Korso? Idę do ciebie xP)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz