25 października 2015

Od. Tyks i Awerego cd. Est

*Tyks*
- AWERY! EST! - krzyknęłam.
Byłam szczęśliwa, gdy tylko prawdziwa Est i Awery ruszyli w moją stronę. Oboje byli w ludzkiej formie, podobnie jak ja. Byłam zadowolona, że nie musiałam ich ratować. Oboje przytulili się do mnie. Est miała łzy w oczach:
- Tak się cieszę, że cię nie zabił.
- Ja też - odpowiedziałam.
Radość jednak nie trwała długo. Zobaczyłam ogromnego, czarnego smoka. Nightmare. Wylądował twardo na ziemi. Widać było, że jest wściekły.
- To teraz może inna gra - warknął, już nawet nie udając miłego.
- Spier*** - zawołałam do smoka.
Byłam na niego  wkurzona.
- Tak się bawimy Tyks?! - zapytał.
Smok zaczął ziać ogniem jak szalony. Nie zwracał na nic uwagi. Chciał mnie wykończyć. Rzuciłam się na smoka ze sztyletem. Smok to zauważył, ale trochę za późno. Wbiłam mu sztylet w oko. Nightmare zawył z bólu i popatrzył na mnie. Na rękach miałam czarną, smoczą krew.
- Jeden ruch, a cię zabiję! - zawołałam.
Smok po raz pierwszy w oczach miał strach. Wiedział,że mając jego krew, mogłam go zabić z łatwością. Jednak smok tylko się uśmiechnął:
- Jeżeli to zrobisz, sama zginiesz. To zaklęcie rozsadzi twoje ciało. Może i ja też zginę...
- CICHO! - zawołałam.
Smok tylko się wyszczerzył:
- Jeżeli mam zginąć... TO TYLKO Z TOBĄ W TARTARZE!
Nightmare chwycił mnie ogonem i razem z nim poleciałam do Tartaru.

*Awery* 
Obudziłem się w wilczej formie na podłodze w domu Est. Obejrzałem się na gospodynię. Była w ludzkiej formie. Zrozpaczona chodziła tu i tam. 
- Bogowie... biedna Tyks...
- Nightmare porwał ją do Tartaru... - pokazałem na miejsce, gdzie powinno być ciało Tyks. 
Est zrozpaczona chodziła po pokoju. Sam zresztą byłem nie w lepszym stanie. 
(Est?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz