22 października 2015

Od Tyks - Jak poznałam Bastet

Był pochmurny i deszczowy wieczór. Mimo to jednak przechadzałam się z ulicy na ulicę. Schowałam ręce do kieszeni mojego swetra. Nie miałam nawet parasolki. Nie zważałam jednak na pogodę. Nie obchodziło mnie, że mogę zachorować. Życie dla mnie i tak nie miało sensu. Nic mnie już nie obchodzi. Jednak nie chciałam za bardzo przemarznąć. I tak dałam sobie do zrozumienia, że jestem kompletnym dupkiem. Postanowiłam więc, pójść do mojej samotni. A tą samotnią była damska toaleta na budowie, niedaleko szkoły. Przyśpieszyłam kroku i dotarłam do upragnionego miejsca. Rzadko ktokolwiek tu przychodził, a zwłaszcza w taką pogodę. Zamknęłam drzwi i usiadłam na podłodze. Ubikacja wbrew pozorom była czysta. Miała trochę miejsca, i nie musiałam opierać się o kibel. Wyciągnęłam telefon, i zaczęłam grać w Green Farm 3. Akurat gry mnie zawsze uspokajały. Mimo jednak iż grałam nadal nie wiadomo czemu chciało mi się płakać. Włożyłam telefon do kieszeni i zaczęłam płakać. Dlaczego? Może dla tego, że mi było szkoda. Szkoda, że wataha upadła, ze musiałam kryć się wśród ludzi... Wstałam. Chciałam już wychodzić, ale coś trąciło moją nogę. Upadłam na ziemię, nie mogąc się ruszyć.
- Co do...
Nagle przed moimi oczami pojawiła się kotka. Miała piękne, szaro-czarne futerko i białe oczy. Popatrzyła na mnie uważnie, co chwila przekręcając głowę. Ponownie dotknęła mnie łapą i znowu mogłam się ruszać. Wstałam ostrożnie, a kotka dalej przyglądała mi się z zaciekawieniem.
- Wiem kim jesteś, ale nie wiesz kim ja jestem. -_odezwała się po dłuższej chwili, dostojnym, kobiecym głosem.
Usiadłam na ziemi. Patrząc na kotkę zapytałam:
- Kim jesteś?
- Wszystkim i niczym. Wędrowcem, Obieżyświatem, zagubioną istotą, szukającą swojego miejsca we wszechświecie.
- Masz jakieś imię?
- Mam.
- Jakie? -_zapytałam zaciekawiona.
- Nie wiem.
- Jak to NIE WIESZ?!
- Zwyczajnie. Każdy z nas ma imię. Ale nie wszyscy o nim pamiętają.
Zrezygnowana westchnęłam:
- Jak się dowiedziałaś, kim ja jestem?
- Wiem wszystko, choć tak naprawdę nie wiem nic. Jesteś Tyksona, ale nie lubisz tego imienia. Takie przypadki też się zdarzały...
Kotka otarła się o moje kolano, i wskoczyła mi na brzuch. Była niewiarygodnie lekka.
- Do nikogo nie należę. Świat to moja ojczyzna. Jestem niczyja.
Kotka przytuliła się do mnie. Nawet nie wiem czemu, gdy mnie dotykała robiło mi się lekko na sercu. Wtulona w futerko kotki, zasnęłam. Słońce już wstało. Otworzyłam oczy. Poczułam, że na moim brzuchu nie ma już kotki. Znowu trochę posmutniałam. Jednak wstałam, i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam stukot. Odwróciłam głowę. Spojrzałam na okienko. Zobaczyłam tą śliczną ,szaro-czarną kotkę. W pyszczku trzymała hot-doga. Zeskoczyła z okienka.
- To dla ciebie, pomyślałam, że mogłaś zgłodnieć.
Wzięłam hot-doga i podziękowałam kotce skinieniem głowy. Ta odwzajemniła gest. Zaczęłam jeść. Hot-dog był przyjemnie ciepły. Gdy zjadłam, przyjrzałam się kotce.
- Czemu się mną zajmujesz?
- Od kiedy pierwszy raz cię ujrzałam, poczułam coś...wyjątkowego. A kiedy cię dotykałam, w moim sercu zagościł spokój.
Zastanawiało mnie, jak to się dzieje? Magia?
-_Bastet, co powiesz na dołączenie do mnie?
Kotka skamieniała.
- Ty...ty mi proponujesz dołączenie do ciebie?
Kiwnęłam głową potakująco. Kotka zamruczała i wtuliła się w moje ramiona. Odwzajemniłam uścisk. Kotka na chwilę otworzyła oczy.
-_Dlaczego Bastet? -zapytała się nieśmiało.
-_Bo, jesteś kotem ,i na dodatek magicznym. Jest w nas coś wspólnego. A Bastet, to egipska bogini kotów.
Kotka znowu się uśmiechnęła i zamruczała. Wstałam. Bastet wskoczyła na moje ramię i dalej poszliśmy już razem, do domu Est.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz