31 października 2015

Od. Tiffany cd. Somniatisa

Dziewczyna zobaczyła kontem oka, że Somniatis zamyka drzwi do toalety. Gdy jej opiekun zniknął jej z oczu, wyciągnęła rękę z kieszeni. W swojej drugiej dłoni trzymała medalion. Otworzyła go. Było w nim zdjęcie jej braci oraz przyjaciół. Niektórzy z nich byli przekreśleni, a jeden chłopak ze zdjęcia był obrysowany czarnym kolorem. Zdrajca. Spojrzała na brata. Obejmował on  jakąś brązowowłosą dziewczynę. Miała, jak Tiffany, ciemne oczy. Uśmiechała się lekko. Każdy z jej przyjaciół był podpisany. Dziewczyna zaczęła czytać imiona na głos:
- Awenyks, Zahar, Awaron, Mona, Sawa, Wajper, Anubis, Fire... 
Dziewczyna nagle urwała. Spojrzała znowu na kolejną osobę. To była ta sama dziewczyna,  której wcześnie się przyglądała. Nie była podpisana. Miała jednak wrażenie, że ją znała. Wiedziała już, że osoby przekreślone prawdopodobnie nie żyją. Osoba podkreślona na czarno była zdrajcą. I pomyśleć, że kiedyś się w nim podkochiwała. Spojrzała na chłopaka w czarnych włosach, szarych oczach i bladej cerze. Popatrzyła na niego. Był całkiem przystojny. Tiffany jednak skarciła siebie za te myśli. Może on miał dziewczynę? Poza tym, Tytania miała już chłopaka, a nawet nie pamiętała jego imienia. Wiedziała tylko, że żyje. Może nie było go na tym zdjęciu? Z zamyślenia wyrwał ją głos Somniatisa:
- Chcesz coś do jedzenia? 
Młoda dziewczyna aż podskoczyła. Zamknęła szybko medaliony i popatrzyła na swojego opiekuna. Była trochę przerażona. 
- A jest może lazania? - zapytałam udając, że nic nie robiła.
- Chyba jest. Poczekaj. 
Gdy tylko Somniatis odszedł, ona szybko schowałam medalion głęboko do kieszeni. 

*Kilka godzin później* 
Tytania siedziała sobie spokojnie na przystank, czekając na autokar. Mielieli właśnie jechać na Arenę 6. Somniatis spoglądał na zegarek.
- Spóźnia się. - mruknął.
- Nie lepiej pojechać taksówką? - zapytała.
Jednak na jej pytanie właśnie pojawił się przed nimi autokar. Somniatis pomógł jej się przepchać przez tłumy ludzi i usiadł z tyłu. Nie mogła doczekać się widok pól i sadów. Chciała już dojechać na miejsce.
(Somniatis?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz